poniedziałek, 29 kwietnia 2024

Newsroom

Reputacja oferującego obligacje ma znaczenie

Michał Sadrak, Obligacje.pl | 01 lipca 2016
Pojedyncze wpadki mogą przytrafić się każdemu, ale jeśli na koncie oferującego obligacje korporacyjne jest więcej emisji, które nie zostały spłacone, to warto do przedstawionej przez niego propozycji objęcia obligacji podejść ze szczególną ostrożnością.

Michał Sadrak, Obligacje.plMało który z dobrze znanych domów maklerskich zdecyduje się na rolę oferującego podczas emisji papierów dłużnych, jeśli ma poważne zastrzeżenia do wiarygodności i kondycji finansowej emitenta. Reputacja to zresztą jeden z powodów, obok dużej sieci dystrybucji, dlaczego tylko niektóre domy maklerskie zajmują się plasowaniem emisji publicznych.

Pierwotny rynek obligacji, to jednak nie tylko emisje publiczne. Znajdziemy na nim także szereg ofert prywatnych, zarówno dużych, jak i małych, czy też o relatywnie niskim ryzyku, aż po typowe obligacje śmieciowe. W podobny sposób wygląda też często podział na specjalizacje wśród domów maklerskich.

Zarabianie na plasowaniu obligacji firm wydaje się biznesem znacznie mniej podatnym na koniunkturę niż działalność na rynku akcji. Stąd, przy rosnącej popularności korporacyjnego długu, na rynek ten wchodzą coraz to nowe instytucje. Nie wszyscy mają czas i pieniądze, by cierpliwie budować pozycję i reputację, więc wybierają udział w emisjach podwyższonego ryzyka. Te bowiem w przeliczeniu na nominał długu przynoszą oferującym wyższy dochód (są wyższym kosztem dla emitentów, sięgającym nawet do 6-8 proc. plasowanego długu).

Inwestorzy obejmujący na rynku pierwotnym nową emisję, oprócz przenalizowania kondycji finansowej spółki, jej zdolności do obsługi długu i wielu innych czynników, zwrócić więc uwagę powinni także na oferującego. Jeśli jego portfolio zrealizowanych wcześniej obligacyjnych projektów jest pełne defaultów, to na pewno należy liczyć się z wyższym ryzykiem.

Praktycznie każdy dom maklerski, niemal bez wyjątku, prezentuje na swojej stronie internetowej zrealizowane transakcje, w tym emisje obligacji. Nie jest więc trudno ocenić z kim mamy do czynienia. Lecz to tylko jedna ze wskazówek, bo brak defaultów w przeszłości nie gwarantuje, że kolejna emisja będzie obsługiwana bezproblemowo. Kilkuletnia historia Catalyst zna też przypadki, w których emitenci przedstawiali oferującym, którzy z reguły najpierw badają – lepiej lub gorzej – zdolność kredytową spółki, dane finansowe niezgodne z rzeczywistością.

Na dłuższą metę zaoferowanie kilku problematycznych emisji obligacji z reguły kończy się dla oferujących bardzo podobnie – wycofaniem klientów i świadomą lub wymuszoną decyzją o ograniczeniu działalności na polu obligacji. Mogliśmy to obserwować na przykładzie choćby DM BPS (np. emisje Jedynki, Trusta, czy Włodarzewskiej) i NWAI DM (np. PC Guard, PTI, Włodarzewska).

Warto też podkreślić rolę samych spółek występujących w roli oferujących własnych obligacji przy wsparciu doradców niebędących domem maklerskim. W przeszło co drugiej emisji, która nie została wykupiona w ciągu ostatnich 12 miesięcy, oferującym był sam emitent. Prym wiodły w tym e-Kancelaria i PCZ. Z bardziej aktualnych przykładów wymienić można natomiast Property Lease Fund (d. Leasing-Experts). Za każdym razem jednak spółki w procesie plasowania obligacji wspierane były przez autoryzowanych doradców. Ich reputacja cierpi nie mniej niż domów maklerskich, które mają na koncie więcej niż pojedyncze wpadki.

Więcej wiadomości kategorii Poradniki