piątek, 22 listopada 2024

Newsroom

Prezes BondSpot: Jak poprawić płynność na Catalyst?

ems | 13 kwietnia 2012
Polski rynek obligacji korporacyjnych z udziałem 3,7 proc. w PKB stoi daleko w tyle za rynkami zagranicznymi, ale też regionalnymi. Jak jednak przyspieszyć wzrost naszego rynku?

   - Catalyst jest skazany na płynność – uważa Jacek Fotek, prezes Trasury BondSpot, hurtowej części rynku obligacji Catalyst. Swoje tezy przedstawił podczas czwartkowej prezentacji w czasie konferencji nt. rynku obligacji w Polsce zorganizowanej na Giełdzie Papierów Wartościowych.

   W jaki sposób prezes BondSpot doszedł do tego wniosku? W pierwszej części prezentacji przedstawił statystyki dotyczące kondycji rodzimego rynku papierów korporacyjnych. Wedle jego własnych wyliczeń, papiery dłużne przedsiębiorstw stanowiły 3,7 proc. PKB na koniec 2011 r. wobec 3 proc. rok wcześniej. Wzrost o ponad 20 proc. jest szybki, ale od rynków bardziej rozwiniętych dzieli nas prawdziwa przepaść. Według statystyk (za 2010 r.) agencji Fitch przytoczonych w prezentacji, najbardziej rozwinięty rynek papierów komercyjnych ma Dania, gdzie stanowi on równowartość ponad 150 proc. PKB. Z reguły w krajach zachodnich jest to jednak znacznie mniej, około połowy PKB, lub nawet 20 proc. (w Niemczech). Rzecz w tym, że nawet na Węgrzech jest to 6,8 proc. PKB, a w Czechach 12 proc. Zatem sporo nas dzieli nawet od rynków naszych sąsiadów znajdujących się – zdawałoby się – w podobnej sytuacji co Polska.

   Jeśli zaś chodzi o krajową strukturę posiadaczy obligacji, to 50,6 proc. papierów komercyjnych znajduje się w portfelach banków (które są też największymi emitentami długu), zaś zaledwie 0,7 proc. w rękach inwestorów indywidualnych (reszta należy do instytucji jak OFE czy TFI i do przedsiębiorstw inwestujących wolne środki). Tymczasem – według danych przytaczanych przez prezesa Fotka – na świecie ponad 80 proc. papierów dłużnych należy do inwestorów instytucjonalnych (w tym TFI czy ubezpieczycieli, a więc instytucji zbiorowego inwestowania), zaś detaliczni inwestorzy gromadzą ok. 20 proc.

   - Zakładamy, że także na naszym rynku inwestorzy indywidualni mogą mieć ok. 10-proc. udział w obligacjach korporacyjnych – powiedział prezes BondSpot.

   Realizacja tej prognozy dawałaby prawie 30-krotny wzrost inwestycji indywidualnych w obligacje korporacyjne w najbliższych latach i to nie biorąc pod uwagę równoległego wzrostu samego rynku papierów dłużnych.

   Zmienić się ma także struktura portfeli samych instytucji. - Na świecie firmy ubezpieczeniowe mają w obligacjach ok. 90 proc. portfela, z czego dwie trzecie stanowią papiery korporacyjne – wyjaśnił Jacek Fotek.

   Jak jednak dojść do podobnego modelu w Polsce i jakie bariery należy pokonać w drodze do celu? Zdaniem prelegenta kluczowym aspektem jest praca animatorów, nadawanie ratingów oraz przejście emitentów na emisję papierów o stałym kuponie (tymczasem na Catalyst aż 93 proc. notowanych serii ma kupon zmienny).

   Przykładem rozwiniętego rynku obligacji komercyjnych przeznaczonego dla inwestorów indywidualnych jest włoski EuroTLX. Animatorzy klasy A mają pod opieką po 250 instrumentów (jest ich 7), klasy B po 30 (jest ich 4). Na rynku funkcjonuje też 16 animatorów działających wyłącznie na własnych papierach.

   Aż 92 proc. papierów obecnych na tym rynku posiada ratingi. Dla porównania na Catalyst ratingami legitymuje się siedmiu emitentów ze 120 obecnych.

   Ponadto elementem decydującym o płynności jest struktura odsetek. Aż 49 proc. proc. papierów to obligacje o stałym kuponie. Wyłączając obligacje skarbowe oraz zerokuponowe, na papiery o zmiennym oprocentowaniu przypada 13 proc. rynku. Dlaczego papiery o stałym kuponie mogą dawać lepszą płynność? Ponieważ pojawia się dodatkowy element ryzyka i źródła zysków (lub strat) w postaci ryzyka stopy procentowej. To zaś sprawia, że inwestorzy bardziej są skorzy do zawierania transakcji. Spośród dziesięciu najbardziej płynnych papierów listowanych na EuroTLX wszystkie mają oprocentowanie stałe, zaś wskaźnik płynności (wielkości emisji do rocznych obrotów) sięga nawet 55 proc. (przeciętnie jest to jednak 20-30 proc.). Dla porównania ten sam wskaźnik liczony dla całego Catalyst wynosi 2,2 proc. W 2011 r. inwestorzy indywidualni na EuroTLX  zawarli 3,2 mln zleceń o średniej wartości 26 tys. EUR, zaś łączne obroty w ostatnich trzech latach sięgały 85-96 mld EUR rocznie.

   Jakie są więc główne mankamenty naszego rynku? Prawie połowa uplasowanych emisji ma wartość mniejszą niż 10 mln zł, a tylko 3 proc. powyżej 1 mld zł. Przy takich proporcjach trudno o płynność. Ponadto aż 37 proc. proc. papierów zostanie wykupionych do marca 2013 r. - krótki termin także skłania raczej do trzymania papierów niż ich sprzedaży.

   Zdaniem prezesa BondSpot krajowy rynek obligacji ma szansę na większe tempo wzrostu, jeśli zniesione zostaną podstawowe bariery. W pierwszym rzędzie wymienił możliwość bezpośredniego handlu przez banki (obecnie większość banków dokonuje transakcji za pośrednictwem domów maklerskich, które mają odpowiednio niższe limity). W drugim zmianę księgowania papierów przez TFI i OFE, które obecnie – z uwagi na niską płynność – nie muszą wyceniać posiadanych papierów metodą „mark to market” (czyli według cen rynkowych), lecz po cenie nabycia. To oczywiście skłania zarządzających do bezczynności. Po trzecie należy zwiększyć segmentację rynku na papiery o dużych emisjach, przyznanym ratingu i o stałym kuponie, oraz na segment high yeild (wysokich rentowności, który obecnie dominuje na Catalyst). Do tego niezbędne jest utworzenie polskiej agencji ratingowej, która – zdaniem prezesa BondSpot – powinna być na tyle tania, by na ranking było stać każdego (emitenta).

Więcej wiadomości kategorii Analizy