poniedziałek, 25 listopada 2024

Newsroom

Stałe oprocentowanie obligacji to dodatkowy element ryzyka

Emil Szweda, Obligacje.pl dla "Gazety Giełdy Parkiet" | 16 października 2014
Ryzyko stopy procentowej ma to do siebie, że w korzystnych warunkach daje szanse na dodatkowy zysk ze wzrostu notowań obligacji.

Tekst pochodzi z "Parkietu" z 6 października. Opublikowano za zgodą redakcji. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Mogli się o tym przekonać inwestorzy, którzy zdecydowali się kupić obligacje ostatniej publicznej emisji Orlenu. Choć chętnych na najmniejszą transzę (100 mln zł) nie było wielu i zapisy trzeba było wydłużyć (podczas gdy zapisy na obligacje Orlenu o zmiennym oprocentowaniu trzeba było skracać) dziś mogą sobie gratulować odwagi. Obok 5 proc. rocznych odsetek mogą bowiem zainkasować dodatkowy zysk rzędu 3 pkt proc. w przypadku sprzedaży obligacji na Catalyst. Łącznie daje to ok. 11 proc. zysku w skali roku.

Jeszcze lepsze wspomnienia mogą mieć inwestorzy regularnie kupujący obligacje PCC Rokita w ramach pierwszego programu emisji obligacji. Pierwszą emisję spółka chemiczna uplasowała oferując 9-proc. kupon. W kolejnych emisjach oprocentowanie stopniowo obniżano, ponieważ zbiegały się one w czasie z obniżkami stóp procentowych. W końcu cyklu Rokita oferował obligacje oprocentowane na 6,8 proc., a seria ta jest dziś wyceniana na Catalyst na 104,5 proc., co daje jej 4,9 proc. rentowności brutto dla kupującego. Ale sprzedający może liczyć na dodatkowy zarobek wynikający z ceny sprzedaży wyższej niż koszt zakupu.

Szklana kula

Gdy w maju zeszłego roku Rokita przeprowadzał emisję obligacji oprocentowaną na 6,8 proc. stopy WIBOR wynosiły ok. 3 proc. (obecnie poniżej 2,3 proc. - tekst powstał na początku października - red.). Można więc powiedzieć, że decydując się na stały kupon spółka straciła (wobec alternatywy jaką są obligacje o zmiennym oprocentowaniu) na kosztach obsługi zadłużenia, zyskali zaś inwestorzy, którzy realny zysk wzrósł (skoro inflacja na poziomie 0,8 proc. zamieniła się od tego czasu w deflację 0,3 proc.). Jednak można to stwierdzić dopiero po czasie. W dniu emisji obligacji oprocentowanie jest sumą bieżących warunków rynkowych takich jak kształtowanie się perspektyw stóp procentowych oraz apetytu inwestorów na ryzyko.

Z punktu widzenia emitenta istotne jest zakotwiczenie kosztów odsetkowych na stałym poziomie i przeniesienie ryzyka stopy procentowej na nabywców obligacji. Oczywiście emitenci nie są po emisji długu całkowicie bezradni wobec zmieniających się stóp procentowych – mogą zawierać kontrakty na stopę procentową zabezpieczające ich przed przyszłymi wahaniami stóp. W ten właśnie sposób postąpił w zeszłym roku Kruk, który dotąd konsekwentnie stawiał na obligacje o zmiennym oprocentowaniu i zabezpieczył się przed ewentualnym wzrostem stóp WIBOR. Kilka tygodni temu kontrakty zabezpieczające zawarł Robyg. Dla dyrektorów finansowych tych firm, dalsze wahania WIBOR i stóp procentowych mogą nie mieć już większego znaczenia.

Ile to jest 5 proc.?

Znacznie trudniejsze zadanie niż przed dyrektorami finansowymi dużych firm, którzy bez większych problemów mogą sięgnąć po narzędzia inżynierii finansowej, stoi przed inwestorami detalicznymi, których możliwości zabezpieczania się przed zmianą stóp procentowych są znacznie mniejsze. Najprostszym rozwiązaniem – z ich punktu widzenia – jest zakup obligacji o zmiennym oprocentowaniu. Wówczas ryzyka zmiany stopy procentowej nie ponoszą, bo oprocentowanie zmienia się wraz ze stawkami WIBOR.

Stałe oprocentowanie obligacji jest tylko pozornie łatwiejsze w kalkulacjach. Czym innym jest bowiem 5 proc. płacone przez Orlen dziś – w warunkach deflacji – a czym innym może być w warunkach odwrotnych, np. inflacji na poziomie 3 proc. Dziś nic nie wskazuje na to, by dynamika CPI miała osiągnąć aż taki poziom, ale obligacje Orlenu mają sześcioletni termin wykupu.

Niestety, nikt z nas nie ma szklanej kuli, choć każdy z osobna może mieć swój pogląd na perspektywy kształtowania się inflacji w najbliższych latach. Wobec braku tak przydatnego narzędzia, najprościej jest sprawdzić, jaki scenariusz inflacyjny obstawiają inwestorzy profesjonalni. Informują o tym notowania kontraktów na stopę procentową – kontrakty FRA w perspektywie dwuletniej i IRS w perspektywie 10-letniej. Bieżące notowania kontraktów można sprawdzić np. na stronie ACIPolska – stowarzyszenia dealerów rynku pieniężnego, odpowiedzialnego za kwotowania stóp WIBOR.

Za przykład może posłużyć nam publiczna emisja obligacji Bestu (zapisy do 14 października - wydłużone później do 17 października - red.). Za czteroletni papier windykator oferuje 6 proc. stałego oprocentowania. IRS na czteroletnią stopę notowany jest (1 października - red.) w okolicach 2,2 proc. Oznacza to, że wirtualna marża płacona przez emitenta wynosi 3,8 pkt proc. (6 proc. stałego oprocentowania minus 2,2 proc. w cenie IRS). Poziom wirtualnej marży jest taki sam jak w przypadku kwietniowej emisji obligacji tego samego emitenta, gdy oferował on oprocentowanie zmienne (3,8 pkt proc. marży ponad WIBOR6M).

W tym samym czasie trwają zapisy (do 11 października) na kolejne obligacje PCC Rokita. Tu oprocentowanie wynosi 5,5 proc. przez okres pięciu lat. IRS wycenia średnią stopę procentową przez okres pięciu lat na 2,27 proc. (notowania z 1 października). Wirtualna marża w przypadku Rokity wynosi zatem nieco powyżej 3,2 proc., ale i tak jest wyższa niż w kwietniu, gdy Rokita prowadził wcześniejszą emisję pięciolatek także oprocentowanych na 5,5 proc. Wtedy pięcioletni IRS kształtował się na poziomie 3,6 proc., a nasza wirtualna marża wynosiła 2,1 proc. Zatem 5,5 proc. oferowane przez Rokitę w październiku to więcej niż 5,5 proc. oferowane w kwietniu.

Poprawa płynności
Ponieważ atrakcyjność obligacji o stałym oprocentowaniu zmienia się wraz ze stopami procentowymi (a nawet samą perspektywą ich zmiany), obok ryzyka emitenta pojawia się dodatkowy element – ryzyka stopy procentowej. Nic tak nie pobudza handlu obligacjami jak ryzyko związane ze stałą stopą procentową, dlatego można założyć, że obligacje o stałym kuponie będą znacznie płynniejszym instrumentem na Catalyst niż papiery o zmiennym oprocentowaniu, pod warunkiem jednak, że zmieniać się będzie sam WIBOR. Najlepszym przykładem mogą tu być obligacje Warszawy, które przed dwoma laty – jak większość papierów komunalnych – interesowały naprawdę wąskie grono inwestorów. Od tego czasu notowania niektórych serii wzrosły z 96 do 116 proc. dając dodatkowy zysk, tym, którzy skusili się na 6,7 proc. stałych odsetek, a więc poziomu niewiele odbiegającego od lokaty bankowej.

Więcej wiadomości kategorii Analizy