sobota, 23 listopada 2024

Newsroom

Wyższe zyski z zabezpieczonych obligacji

Emil Szweda, Obligacje.pl | 2 sierpnia 2012
Jedna trzecia obligacji korporacyjnych notowanych na Catalyst posiada dodatkowe zabezpieczenia. Co ciekawe, są one zwykle wyżej oprocentowane niż obligacje bez zabezpieczenia.

   Nie od dziś wiadomo, że im wyższy potencjalny zysk, tym wyższe jest także ryzyko inwestycyjne. Jednak ryzyko to można skutecznie minimalizować. Jak? W przypadku obligacji korporacyjnych bardzo popularną metodą jest zabezpieczanie obligacji na majątku spółki. Co prawda, każda obligacja korporacyjna jest zabezpieczona na całym majątku posiadanym przez spółkę, ale obligatariusze często (w ostatnim okresie znacznie częściej) otrzymują dodatkowe zabezpieczenie w postaci np. wpisu do hipoteki (to preferowana forma zabezpieczenia) lub na innych aktywach spółki (np. zastaw na aktywach, lub poręczenia większych podmiotów). Coraz częściej zdarza się także, że różne formy zabezpieczenia są łączone, aby poprawić komfort inwestorów zdecydowanie unikających ryzyka w ostatnich miesiącach. Wprowadzenie takiej dodatkowej formy zabezpieczenia oznacza, że w wypadku bankructwa emitenta obligacji, część jego majątku użyta jako zabezpieczenie obligacji jest wyłączana z całkowitej masy upadłościowej firmy, a przychody z jej sprzedaży zostaną przeznaczone na pokrycie zobowiązań wobec posiadaczy obligacji (wraz z należnym odsetkami i odsetkami karnymi) w pierwszej kolejności. Co istotne, jeśli zabezpieczenie okaże się niewystarczające, obligatariusze będą także spłacani z pozostałej masy upadłościowej. W praktyce wysokość zabezpieczeń ustala się na na tyle wysokim poziomie, by zapewnić obligatariuszom spokojny sen (zwykle wartość zabezpieczenia stanowi od 130 proc. do 200 proc. wartości emisji obligacji).

   Obecnie na 224 serie obligacji korporacyjnych notowanych na Catalyst (stan na 1 sierpnia 2012 r.), 72 serie posiadają taką właśnie formę dodatkowego zabepieczenia, przy czym w zdecydowanej większości formą zabezpieczenia jest wpis do hipoteki, co powszechnie uważa się za najbezpieczniejszą formę. Średnie oprocentowanie obligacji zabezpieczonych wynosi 11,40 proc. i jest zauważalnie wyższe niż obligacji niezabezpieczonych (9,93 proc.). Czy da się znaleźć logiczne uzasadnienie tej dyspropocji? Biorąc rzecz na logikę, obligacje zabezpieczone powinny być przecież niżej oprocentowane niż niezabezpieczone – a więc i bardziej ryzykowne.

   Wtłumaczenie jest stosunkowo proste. Od dużych, wiarygodnych podmiotów inwestorzy nie domagają się zabezpieczenia. Od terminowej spłaty zobowiązań zależy wszak reputacja notowanych na Catalyst banków, czy tak dużych firm jak PGNiG, PKN Orlen, GPW, Kruk czy Dom Development. Nie chodzi zresztą tylko o ryzyko reputacyjne – w przypadku emitentów obligacji o stabilnej pozycji finansowej, inwestorzy nie domagają się dodatkowych zabezpieczeń. Natomiast w przypadku mniejszych podmiotów, o słabszej kondycji finansowej i zdecydowanie niższej renomie inwestycyjnej – owszem. Zabezpieczenie jest więc w ich przypadku drugim – po wysokim oprocentowaniu – czynnikiem, które ma skłonić inwestorów do podjęcia decyzji „na tak”.

   Potwierdzeniem tej tezy są statystki. Wród obligacji zabezpieczonych, aż 52 serie są oprocentowanane powyżej 10 proc. Daje to 72,2 proc. udział. W przypadku obligacji niezabezpieczonych oprocentowanie przewyższa 10 proc. w 39,5 proc. przypadków (60 serii).

   Czy zatem obligacje zabezpieczone, jako wyżej oprocentowane i mniej ryzykowne powinny stać się głównym celem inwestorów zainteresowanych obligacjami korporacyjnymi? W gruncie rzeczy można przecież porównać obligację zabezpieczoną hipoteką do krótkoterminowego kredytu hipotecznego udzielonego spółce (średni czas do wykupu obligacji zabezpieczonych notowanych na Catalyst to 1,5 roku), a z przeprowadzonych przez nas rozmów z inwestorami wynika, że pytanie o zabezpieczenie pojawia się zaraz po pytaniu o wysokość odsetek. Niemniej, różnica między niezabezpieczonymi i zabezpieczonymi papierami na korzyść tych ostatnich, nie jest dziełem przypadku, ani tym bardziej nieefektywności rynkowej. Można natomiast mówić o niskiej efektywności prawa upadłościowego w Polsce – proces odzyskiwania należności trwa w Polsce przecietnie 1000 dni (za Bankiem Światowym). Premia widoczna w średnim oprocentowaniu zabezpieczonych obligacji dotyczy także tego aspektu polskiej rzeczywistości gospodarczej. Oczywiście klauzule o dobrowolnym poddaniu się egzekucji oraz ustanowienie zabezpieczeń mogą znacząco skrócić proces odzyskiwania należności (dzięki nim obligatariusze mogą windykować swoje należności nawet przed ogłoszeniem upadłości emitenta obligacji przez sąd). Ale dopiero zdecydowane usprawnienie procesów upadłościowych mogłoby realnie poprawić bezpieczeństwo posiadaczy obligacji korporacyjnych (zabezpieczonych i tych bez zabezpieczenia). Ceną za taką zmianę byłby zapewne spadek oprocentowania obligacji.

Więcej wiadomości kategorii Analizy