piątek, 29 marca 2024

Newsroom

Wysokie zyski z obligacji korporacyjnych to premia za podjęte ryzyko

Michał Sadrak, Obligacje.pl | 12 lipca 2016
Przeciętne oprocentowanie obligacji firm jest nawet trzy-, czterokrotnie wyższe od oprocentowania bankowych lokat i papierów skarbowych. Nie są to darmowe zyski, stoi za nimi wyższe ryzyko, którego podjęcie powinno być świadome.

Michał Sadrak, Obligacje.plŚrednie oprocentowanie bankowych depozytów, zależnie od terminu, to od 1,36 do 1,77 proc. W przypadku obligacji skarbowych roczne odsetki wynoszą zaś od 2 do 2,5 proc. Na tym tle wybijają się dłużne papiery korporacyjne, których przeciętny kupon wynosi 5,91 proc. Kilka punktów procentowych różnicy, to – w warunkach niskich stóp – nawet kilkukrotnie wyższe zyski w skali roku. Premia ma inwestorom wynagrodzić ryzyko ewentualnej niewypłacalności emitenta.

Oprocentowanie lokat i obligacji skarbowych

Decyzje o zakupie obligacji korporacyjnych tylko dlatego, że oferują one wyższe odsetki od banków czy Ministerstwa Finansów, w krótszym lub dłuższym terminie, mogą się skończyć kłopotami z odzyskaniem zainwestowanych środków. Nie chodzi więc o to, żeby dokonać bezrefleksyjnego wyboru tego rozwiązania, które oferuje potencjalnie najwyższy zysk, a raczej wybrać tak, by mieć świadomość skąd na naszym rachunku biorą się dodatkowe odsetki.

Lokaty bankowe i obligacje skarbowe mogą być dobrym punktem odniesienia dla innych inwestycji o stałym dochodzie. W pewnym sensie można je traktować jako stopę wolną od ryzyka. Różnica pomiędzy ich oprocentowaniem a kuponami obligacji firm to po prostu premia, której wielkość nie może być za mała, ani za duża. Gdy jest za mała, nie zrekompensuje nam nie tylko ryzyka, ale i czasu poświęconego na inwestycje w obligacje firm. Czasu, bo to ten rodzaj inwestycji, której należy doglądać, przynajmniej w zakresie kondycji finansowej emitenta. Gdy zaś premia względem stopy wolnej od ryzyka jest za duża, powiedzmy ponad 5-6 pkt proc., należy przyjąć, że mamy do czynienia z obligacjami, które można opisać wieloma przymiotnikami, ale żaden z nich nie nawiązuje do choćby względnego bezpieczeństwa.

Osobom, które chcą sięgnąć po wyższe zyski niż z bankowych lokat czy obligacji skarbowych, jednak wciąż pozostając przy inwestycjach o stałym dochodzie, często proponuje się fundusze dłużnych papierów korporacyjnych. Patrząc jednak na ich wyniki, które niejednokrotnie są gorsze od rezultatów funduszy obligacji skarbowych, trudno dojść do wniosku by było to rozwiązanie w pełni wykorzystujące potencjał długu firm.

Porównanie oprocentowania obligacji firm i rocznej stopy zwrotu dla funduszy polskich obligacji korporacyjnych

Wprawdzie profesjonalni inwestorzy, jakimi są fundusze, z reguły lepiej są w stanie ocenić kondycję finansową emitentów, ale po doliczeniu swoich kosztów zarządzania (szczególnie zauważalnych w okresie niskich stóp) przeciętne zyski, jakie wypracowują, niewiele odbiegają od przytoczonych wcześniej obligacji skarbowych.

Z miesiąca na miesiąc przybywa inwestorów samodzielnie stawiających pierwsze kroki na rynku emitowanych przez firmy papierów dłużnych. Wielu z nich zaczyna od udziału w dużych emisjach publicznych, na które zapisy przyjmowane są niejednokrotnie w biurach maklerskich należących do banków, co pozwala sądzić, że czasem są to też zapisy pochodzące od dotychczasowych właścicieli lokat. I choć od czasu Ganta nie było przypadku bankructwa spółki, która oferowała obligacje w ramach emisji publicznej prowadzonej na podstawie prospektu zatwierdzonego przez Komisję Nadzoru Finansowego, to nie znaczy, że tego rodzaju inwestycje można traktować na równi z bankowym depozytem.

Więcej wiadomości kategorii Poradniki