poniedziałek, 25 listopada 2024

Newsroom

Kim jest inwestor detaliczny na rynku obligacji firm?

Emil Szweda, Obligacje.pl dla "Gazety Giełdy Parkiet" | 2 października 2014
Woli bezpieczne papiery, ale część wybiera też bardziej kaloryczne inwestycje. Średnio przeznacza na jedną ok. 130 tys. złotych.

Tekst pochodzi z "Parkietu" z 22 września. Opublikowano za zgodą i wiedzą redakcji. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Taki obraz inwestora detalicznego wyłania się z najprostszych statystyk przeprowadzonych na podstawie wyników publicznych emisji przeprowadzonych w tym roku. Jednak obraz ten jest mocno zaburzony wpływem publicznych emisji organizowanych przez grupy PKO BP i Pekao SA, a więc emisji obligacji Orlenu i Echo Investment. Jeśli wyłączymy te oferty ze statystyk, średnia wartość zapisu spadnie nam do 55 tys. zł, co jest także bliższe danym uzyskiwanym z informacji dotyczących prywatnych emisji obligacji.

Klient zamożny

Z tego wyłączenia wynika także inny wniosek – PKO BP i Pekao SA – mają dostęp do najbardziej zasobnych inwestorów działających na rynku obligacji (średnia wartość zapisu na obligacje Orlenu serii C i E sięgnęła prawie 300 tys. zł), a ci najbardziej zamożni bardzo cenią sobie bezpieczeństwo środków. Nawet w emisjach Echa, które pod względem wskaźników zadłużenia nie ustępuje bezpieczeństwem najbardziej cenionym spółkom na Catalyst, średnia wartość zapisu była o połowę niższa niż w przypadku Orlenu, który – co warto odnotować – nie żałował środków na promocję emisji, na którą przeznaczył 2,5 mln zł.

Inwestor lubiący zyski

Bez nakładów marketingowych trudno wyobrazić sobie również emisje publiczne przeprowadzane na podstawie memorandów informacyjnych. Zasadnicza różnica między emisją na podstawie memorandum i prospektem polega na tym, że prospekt jest zatwierdzany przez KNF, zaś w przypadku memorandum KNF zatwierdza tylko materiały marketingowe. Na podstawie memorandum nie można też przeprowadzić emisji o wartości większej niż równowartość 2,5 mln EUR, czyli ok. 10 mln zł, w okresie 12 miesięcy. Dzięki materiałom marketingowym informacja o emisji może dotrzeć do nieograniczonej liczby adresatów.

Ograniczenia związane z publiczną emisją obligacji na podstawie memorandum sprawiają, że po ten model sięgają relatywnie mniejsze firmy (Orlenowi pozyskanie tą drogą 1 mld zł, który ściągnął przy pomocy programu publicznych emisji na podstawie prospektu, zabrałoby 100 lat), a więc siłą rzeczy również o wyższym stopniu ryzyka inwestycyjnego. Ryzyko mierzone jest jednak nie tylko skalą firm, lecz także wskaźnikami finansowymi czy tradycją działania samej firmy, z których część (np. Zortrax czy LZMO) znajdowała się w dniu emisji na bardzo wczesnym etapie rozwoju).

Emisje tego rodzaju przyciągają mniejszą liczbę inwestorów, którzy składają średnie zapisy o mniejszej wartości. Z reguły też emisje nie kończą się wyczerpaniem puli dostępnych papierów – w istocie tylko Mikrokasa pozyskała 2 mln zł, na które liczyła.

Liczba inwestorów

Największą frekwencją w zapisach na jedną emisję może poszczycić się PKN Orlen, na którego papiery serii B zapisało się w czerwcu zeszłego roku ponad 2 tys. inwestorów. Obligacje nie są więc wciąż tak popularnym instrumentem jak akcje. Oznacza to także, że na rynku jest stosunkowo niewielu niedzielnych inwestorów, którzy kupują obligacje bez szczątkowej choćby znajomości zasad inwestycji w tego rodzaju papiery.

Z drugiej strony, w ciągu 2,5 roku działalności stronę Obligacje.pl odwiedziło 162 tys. unikalnych użytkowników, więc potencjalnych zainteresowanych papierami o dużym poziomie bezpieczeństwa z domieszką ryzyka od czasu do czasu, bynajmniej nie brakuje.

Więcej wiadomości kategorii Analizy