środa, 24 kwietnia 2024

Newsroom

Banki spółdzielcze systematycznie poprawiają wskaźniki ryzyka

Emil Szweda dla Gazety Giełdy i Inwestorów "Parkiet" | 14 sierpnia 2020
Rentowność większości notowanych na Catalyst obligacji banków spółdzielczych wzrosła w ciągu roku, mimo poprawy bilansów banków. Czy to oznacza okazje inwestycyjne?

Tekst ukazał się w Gazecie Giełdy i Inwestorów „Parkiet” 10 sierpnia. Opublikowano za zgodą redakcji. Wszelkie prawa zastrzeżone.

U szczytu popularności na Catalyst notowano obligacje 21 banków spółdzielczych i jednego zrzeszającego, a giełda utworzyła dla nich osobny segment rynku – do tej pory na stronie GPWCatalyst przeglądając notowania można wybrać „banki spółdzielcze”. Obligacje banków spółdzielczych należały swego czasu do najpopularniejszych, najbardziej płynnych papierów na Catalyst, kupony rzędu 3-4 pkt proc. ponad WIBOR płacone przez banki, które wydawały się nieśmiertelne (z ostatnią upadłością banku w Polsce mieliśmy do czynienia na początku wieku, inwestorzy mogli zapomnieć, że jest to w ogóle możliwe) przyciągały chętnych. A jednak – aż dwa banki spółdzielcze zbankrutowały (wołomiński i podkarpacki), a posiadacze obligacji podporządkowanych, zgodnie z regułami gry, stracili 100 proc. kapitału. Inne banki spółdzielcze same opuszczały Catalyst wykupując własne obligacje w terminie lub grubo przed nim. Żaden z banków, które przeprowadzały emisje obligacji jeszcze w 2015 r., nie zdecydował się na ponowne uplasowanie obligacji i wprowadzenie ich do notowań. Po 10 latach od utworzenia segmentu, na Catalyst pozostały obligacje dziewięciu banków, a za rok o tej porze będzie ich góra osiem. Ostatnie obligacje zapadają w 2027 r., ale większość banków opuści rynek do 2025 r. Czy warto interesować się ich papierami?

Poprawa jakości

Jak na ironię, w ostatnich latach banki spółdzielcze obecne na Catalyst zrobiły dużo, żeby poprawić swoją reputację (pomijając upadłość Podkarpackiego Banku Spółdzielczego w Sanoku) i mniej więcej od 2015 r. (upadłości banku w Wołominie) stopniowo poprawiają wskaźniki wypłacalności. Tę tendencję konynuowano także w ub.r. – siedem z dziewięciu obecnych na Catalyst banków poprawiło wskaźniki wypłacalności.

Banki spółdzielcze na Catalyst

Piętą achillesową banków spółdzielczych na Catalyst „od zawsze” był wysoki i niestabilny udział kredytów zagrożonych, znacznie przewyższający analogiczny wskaźnik w bankach uniwersalnych. Obecnie trwa powolne czyszczenie bilansów i w pięciu bankach udział kredytów zagrożonych spadł w ub.r., za to w sześciu wzrósł poziom pokrycia rezerwami „złych kredytów”.

Statystyki banków notowanych na Catalyst przestały też rażąco odbiegać od statystyk prezentowanych przez KNF dla całego sektora. Na koniec 2019 r. łączy współczynnik kapitałowy banków spółdzielczych wyniósł 16,8 proc., a dla dziewięciu banków z Catalyst średnia wyniosła 15,3 proc., żaden jednak nie osiągnął średniej ze statystyk KNF.

Rentowności obligacji

Inwestorzy wykazują nadal sporą rezerwę wobec obligacji banków spółdzielczych, czemu trudno się dziwić. Wszystkie notowane papiery mają status papierów podporządkowanych, zatem w razie upadłości lub likwidacji banków są spłacane w ostatniej kolejności (obligacje mogą być umarzane lub zamieniane na kapitał) i już dwukrotnie inwestorzy mogli poczuć na własnej skórze, że nie jest to czcza formułka, ale rzeczywiste ryzyko. Ostatni cios zadano stosunkowo niedawno – na początku br.  o przymusowej restrukturyzacji Podkarpackiego BS zadecydował BFG.

Obligacje trzech banków mają obecnie niższe rentowności niż ponad rok temu (porównań dokonujemy cyklicznie, gdy wszystkie banki spółdzielcze opublikują raporty roczne i półroczne; w tym roku data porównania jest przesunięta ze względu na Covid i opóźnienie w terminie publikacji sprawozdań), w sześciu przypadkach rentowności wzrosły. A trzeba pamiętać, że w I kwartale WIBOR spadł o 1,4 pkt proc., zatem już samo utrzymanie rentowności na wcześniejszych poziomach mogłoby być odczytywane jako pogorszenie oceny ryzyka inwestycji w papiery banków spółdzielczych. Skoro zaś rentowność wzrosła, ocena ta jest jeszcze niższa. Czy na tyle, by mówić o okazyjnych cenach?

Choć w przeszłości stosunek wartości zawieranych transakcji do wartości notowanych serii (z reguły kilka milionów złotych) wyróżniał się na tle całego Catalyst, trzeba pamiętać, że w liczbach bezwzględnych płynność handlu jest ograniczona. I choć na większości serii transakcje nie są starsze niż miesiąc lub dwa, to 5-proc. spread między najlepszą oferowaną ceną zakupu i sprzedaży nie jest wcale rzadkością, a bywa, że sięga on kilkunastu, dwudziestu kilku, a nawet 50 pkt procentowych. Warto więc pamiętać, że ewentualne pogorszenie sentymentu na całym rynku lub wobec jednego z banków może oznaczać brak możliwości sprzedaży obligacji nie tylko po satysfakcjonujących cenach, ale po jakichkolwiek. I z tą poprawką oceniać atrakcyjność bieżącej rentowności obligacji banków spółdzielczych.


 

Kto kupuje obligacje banków spółdzielczych?

Nazwy tylko trzech funduszy inwestycyjnych pojawiają się wśród posiadaczy obligacji banków spółdzielczych notowanych na Catalyst, a wśród nich liderem jest SFIO Agro Kapitał na Rozwój, który jest wręcz dedykowany papierom banków spółdzielczych – zarówno po stronie dokonywanych inwestycji, jak i klientów, którzy wpłacają do niego środki. Na koniec roku aktywa funduszu warte były 296 mln zł, z czego 95,5 mln zł zainwestowano na rynku dłużnym, a 7 mln zł w papiery banków spółdzielczych notowane na Catalyst (wyceniono je jednak na 6,1 mln zł) – fundusz odpisał blisko połowę wartości obligacji Podkarpackiego Banku Spółdzielczego. 3,55 mln zł fundusz zainwestował w papiery Białej Rawskiej (cała seria to 10 mln zł), 1,4 mln zł w papiery banku Szepietowa

Fundusz powstał w 2008 r. i po 10 latach zarobił 40 proc. (o tyle wzrosła wartość jednostki uczestnictwa), ale od października 2018 r. wiedzie mu się wyraźnie gorzej, w połowie lipca jednostkę wyceniano na 185 zł (startowano w 2008 r. od 200 zł), a największe straty fundusz poniósł między połową czerwca i lipcem br., gdy wartość jednostki spadła z 217 zł do 186 zł.

Drugim z funduszy jest BPS Obligacji, który jednak na koniec roku dysponował aktywami rzędu 15 mln zł, a na koniec czerwca stopniały one do 11,2 mln zł. Na koniec roku obligacje banków spółdzielczych reprezentowały 5,8 proc. jego aktywów (850 tys. zł). Ostatnim z TFI zainteresowanych papierami wybranych banków spółdzielczych są fundusze Allianz FIO.

Ponieważ obligacje banków spółdzielczych nie występują zbyt licznie w portfelach otwartych funduszy inwestycyjnych (w portfelach OFE tym bardziej ich nie ma), pojawia się pytanie, kto właściwie obejmował ich obligacje? Zakup obligacji podporządkowanych przez inne banki nie ma sensu (trzeba je sobie odpisać od kapitału), dla inwestorów profesjonalnych ich emisje były zbyt małe i zapewne zbyt ryzykowne. Być może oferty kierowano do najważniejszych klientów banków (lokalnych firm, instytucji), a sądząc po obrotach i przeprowadzanych wcześniej transakcjach pakietowych (zdarzało się, że właściciela zmieniła np. połowa jednej serii), papiery stopniowo sprzedawano na rynku wtórnym, gdzie nabywcami byli najczęściej inwestorzy indywidualni.

Więcej wiadomości kategorii Poradniki