czwartek, 25 kwietnia 2024

Newsroom

Nie zawsze straszny ujemny kapitał własny

Emil Szweda, Obligacje.pl dla "Gazety Giełdy Parkiet" | 28 listopada 2014
Ujemny kapitał to zły sen obligatariuszy. Wiadomo bowiem, że spółka ma mniej aktywów niż zobowiązań i w razie upadłości nie spłaci ich w całości.

Tekst ukazał się w Gazecie Giełdy Parkiet 17 listopada. Opublikowano za zgodą redakcji. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jednak dotychczasowe doświadczenia inwestorów z taką sytuacją nie zawsze były negatywne, choć za każdym razem wzbudzały zrozumiałe obawy. Pierwszym przykładem firmy, której kapitał własny spadł w trakcie pobytu na Catalyst poniżej zera, był producent napojów izotonicznych Oshee.

W raporcie za 2011 rok opublikowanym w końcówce czerwca 2012 r. spółka wykazała 6,2 mln zł straty netto i 3,5 mln zł ujemnego kapitału własnego. Po takiej publikacji inwestorzy mogli mieć obawy, co do terminowego wykupu obligacji, który przypadał na październik 2012 r. Oshee zdołało jednak szybko zareagować. Jeszcze w lipcu spółka opublikowała raport półroczny (tempo iście ekspresowe, biorąc pod uwagę, że często firmy, które są notowane tylko na Catalyst publikują raporty półroczne w ostatnim możliwym terminie, czyli 30 września), z którego wynikało, że przy dynamice przychodów bliskiej 50-proc., spółka zdołała wypracować zyski. Doszło także do podwyższenia kapitału, choć opłaconego gruntami, a nie gotówką. Niemniej, determinacja właścicieli spółki w walce o utrzymanie płynności oraz przede wszystkim poprawa wyników operacyjnych, przekonały inwestorów do zrefinansowania papierów. Nie można też zapominać, że Oshee przed terminem skupiło z rynku własne obligacje warte 1,4 mln zł (nominał) korzystając z ich niskiej wyceny rynkowej. W najtrudniejszym momencie papiery Oshee można było kupić nawet po 50 proc. nominału i w ten sposób podwoić kapitał w ciągu dwóch miesięcy.

Przypadek Navi i Polfy

Najnowszym przypadkiem firmy z ujemnym kapitałem, który kończy się happy endem jest Navi Group. Navi przez lata prowadziło rentowną działalność zarządzając pakietami wierzytelności na zlecenie (głównie od funduszy sekurytyzacyjnych). Ujemny kapitał był konsekwencją zakupu pakietu wierzytelności na własny rachunek i odsprzedaży go ze stratą, gdy spółka postanowiła jednak wycofać się z działalności na książce. Osiągane zyski, choć nie pokrywały wciąż ujemnego kapitału własnego, pozwalały spółce zdobyć zaufanie na tyle duże, że wciąż udawało się jej przeprowadzać nowe emisje obligacji (ostatnią przeprowadzono w lutym 2013 r.). Na początku listopada Navi podało, że jej działalność operacyjna zostanie przejęta przez szwedzką firmę z branży wierzytelności – Hoist Kredit AB– a obligacje zostaną wykupione przed terminem.

Inaczej potoczyły się losy warszawskiej Polfy, która od przejęcia firmy przez BM Medical w 2012 r. permanentnie wykazywała straty, które doprowadziły do wykazania ujemnego kapitału własnego. Sytuacja była ratowana raz przez sprzedaż aktywów (udziałów w DM Invista, który później przeprowadzał emisje obligacji Polfy), która pomogła wykazać zysk i uplasować publiczną emisję obligacji, za drugim razem przez podniesienie kapitału. Jednak operacje te nie doprowadziły ani do trwałej poprawy rentowności, ani nie zapobiegły defaultowi – Polfa w sierpniu nie wykupiła obligacji o wartości 3,2 mln zł, a kolejne próby zrolowania serii spełzają na niczym.

Wnioski

Ujemnego kapitału własnego w firmie nie można bagatelizować. Ale kluczem okazuje się rachunek wyników. Jeśli firma ma zdolność do wykazywania zysku operacyjnego i netto, to jest szansa na to, że z czasem wygrzebie się z trudnej sytuacji. Przypadek Polfy to z kolei dowód na to, że nawet usilne zabiegi właścicieli nie są w stanie poprawić sytuacji firmy, która przynosi straty i notuje ciągły odpływ gotówki na działalności operacyjnej.

Więcej wiadomości kategorii Analizy