sobota, 23 listopada 2024

Newsroom

Prognozy na 2013 r. dla Catalyst: Okazji nie zabraknie

Emil Szweda, Obligacje.pl | 31 grudnia 2012
Czy preferujesz bezpieczne inwestycje i stabilne odsetki czy wolisz zyski rodem z rynku akcji w zamian za podjęte ryzyko – w przyszłym roku będziesz miał w czym wybierać.

   Pod koniec przyszłego roku średnie oprocentowanie obligacji korporacyjnych spadnie zdecydowanie poniżej 9 proc. z 10,6 proc. w październiku 2012 r. Oprocentowanie papierów o najniższym kuponie spadnie nawet do 4,5 proc. już w połowie roku. Ale mimo to zakup obligacji o zmiennym oprocentowaniu może okazać się bardzo dobrą inwestycją na przyszłość. Spadek kosztów finansowania przyciągnie na rynek długu nowych emitentów, zaś detalicznych inwestorów obligacje skuszą głównie za sprawą coraz niżej oprocentowanych lokat. Przybędzie przy tym emisji ze stałym oprocentowaniem. Wzrośnie liczba spółek, których długi trzeba będzie restrukturyzować, a reputacja emitentów i oferujących odgrywać będzie coraz większą rolę. Nie zabraknie też okazji do sięgania po ponadprzeciętne zyski w zamian za podwyższone ryzyko – przyszły rok na Catalyst zapowiada się wyjątkowo ciekawie.

   Rynek długu

   Obserwowany od czterech miesięcy spadek stóp WIBOR nabiera tempa. Pierwsze 100 punktów za nami, drugie przed – to ostatnie sygnalizują notowania kontraktów FRA. Napisać, że w tej sytuacji oprocentowanie obligacji o zmiennym kuponie (tych na Catalyst jest większość) spadnie, byłoby szczytem banału. Na podstawie dotychczasowych obserwacji możemy jednak założyć, że oprocentowanie papierów notowanych na Catalyst obniży się z 10,63 proc. (średnia w połowie października) do ok. 9,5 późną wiosną. Tak długo trzeba czekać, aż nowe stawki WIBOR znajdą odbicie w nowych okresach odsetkowych emitentów obligacji (aktualizacja następuje co sześć lub co trzy miesiące).  W grudniu przyszłego roku średnie oprocentowanie może być niższe niż 9 proc. Prognoza na 2013 r. jest więc prosta – żegnajcie dwucyfrowe zyski wolne od ryzyka. Najniżej oprocentowane obligacje korporacyjne (GPW – WIBOR6M plus 1,17 pkt proc.) mogą znaleźć się w okolicach 4,5 proc. w lipcu przyszłego roku. Już od stycznia ich oprocentowanie spadnie w okolice 5,3 proc.

   Ale ważniejsze od tego o ile spadnie oprocentowanie obligacji jest ustalenie przyczyn spadku WIBOR. Oczywiście rynek pieniężny wyprzedza tu działania Rady Polityki Pieniężnej (obecnie o jakieś 50 pkt bazowych) i zapewne jak zwykle się w swoich oczekiwaniach nieco zapędzi. Jednak nie tylko spadek inflacji (już tylko 2,8 proc., a więc w granicach celu inflacyjnego) odgrywa tu kluczową rolę. Nie mniej istotnym czynnikiem jest wzrost cen obligacji skarbowych i spadek ich rentowności do rekordowo niskich poziomów. Z interpretacją tego zjawiska jest taki problem, że każdy, kto obserwuje rynek długu wie, że Polska nie zasłużyła sobie na przyjemność emitowania obligacji 10-letnich z rentownością poniżej 4 proc. Jest to bardziej konsekwencja napływu zagranicznego kapitału portfelowego (jak kto woli – spekulacyjnego) na krajowy rynek długu, niż poprawa sytuacji finansów państwa. Krajowy sektor bankowy przestaje rozdawać na nim karty, a ponieważ reglamentuje także kredyty, staje się nadpłynny. Stąd spadek stóp WIBOR i obserwowany oraz oczekiwany spadek oprocentowania lokat.

   Dla inwestujących w obligacje korporacyjne zmieni się jednak nie tak znowu wiele. Jeśli celem inwestycji jest pobicie inflacji, to obligacje o zmiennym kuponie spełnią swoją rolę (ze stałym tym bardziej). Co więcej, jeśli przewidywania niektórych ekonomistów (vide Krzysztof Rybiński) dotyczące kondycji sektora budżetowego sprawdzą się, wówczas konsekwencją może być odwrócenie sytuacji i spadek cen oraz wzrost rentowność polskich papierów skarbowych, co pociągnęłoby za sobą wzrost stawek WIBOR, nawet mimo niskiej inflacji i stagnacji w gospodarce. Dlatego mimo spadku stóp WIBOR inwestycja w przyszłym roku w papiery o zmiennym kuponie może dać dobre długoterminowe efekty.

   Rynek emisji

   Jednak inwestorzy i emitenci rzadko mają naprawdę długoterminowe perspektywy. Spadek kosztów finansowania wyrażony w liczbach bezwzględnych powinien zaowocować napływem emitentów na rynek obligacji korporacyjnych. (Istotna pozostaje postawa banków, które nadal mocno pilnują procedur kredytowych.). O ile sześć miesięcy temu zarząd firmy o dobrym standingu mógł mieć problemy przed podjęciem decyzji o emisji obligacji oprocentowanych np. na WIBOR plus 5 pkt proc. (co dawało ponad 10 proc.), o tyle obecnie pomysł emisji obligacji oprocentowanych na 8,5-9 proc. może wydać się bardziej sensowny.

   Spadek WIBOR rodzi jednak także i ten skutek, że pojawić się może więcej emisji „śmieciowych”. Niektóre pomysły, które byłyby nieopłacalne z finansowaniem na poziomie 12-13 proc., mogą mieć szansę realizacji przy kuponie WIBOR plus 6-7 pkt proc. Inwestorom zaś łatwiej będzie podjąć decyzję o kupnie „ryzyka”, jeśli nie będą pamiętać, że sytuacja na rynku pieniężnym i długu skarbowego może się odmienić. Dlatego po pierwsze nie można spuszczać z oka rynku obligacji skarbowych, po drugie trzeba sobie zadać pytanie, czy spółka, która daje sobie radę z obsługą obligacji oprocentowanych na 10-11 proc. da sobie z nimi również radę na poziomie 12-13 proc. przy generalnie nie najlepszej koniunkturze gospodarczej.

   Rynek Catalyst

   Emocji nie powinno zabraknąć. W raporcie na temat przyszłorocznych wykupów wskazaliśmy blisko trzydzieści serii o wartości ponad 380 mln złotych, które zostaną zrefinansowane (w innym przypadku emitenci mogą nie mieć środków na wykup). Dla porównania wartość niespłaconych obligacji na Catalyst w 2012 r. to nieco ponad 16 mln zł. Nawet jeśli nasze szacunki przedstawiają zbyt konserwatywne podejście do sytuacji emitentów, to zapowiadają niezwykle ciekawy rok. Także z tego względu, że wartość przyszłorocznych wykupów sięgnie 2,68 mld zł – przeszło pięciokrotnie więcej niż w 2011 r.

   Rynek będzie się więc rozwarstwiał. Po jednej stronie znajdą się papiery emitentów, których kondycja i płynność finansowa nie budzą najmniejszych wątpliwości. Mimo zmiennego oprocentowania, ceny ich obligacji mogą utrzymywać się na wysokim poziomie. Najlepszy dowód, że obligacje GPW, których oprocentowanie już w styczniu spadnie o 100 pkt bazowych do ok. 5,3 proc. utrzymuje się wyraźnie powyżej nominału. To samo można powiedzieć o wielu innych emitentach obligacji, których kondycja finansowa jest bardzo dobra – mimo obniżki oprocentowania związanej ze spadkiem WIBOR, ceny wielu z nich utrzymują się na wysokich poziomach, znacznie przekraczających nominał, co ogranicza rentowność nawet poniżej 6 proc.

   Po drugiej stronie znajdą się natomiast papiery emitentów, których raporty okresowe wskazują na coraz większe znaki zapytania. Jednak  właśnie takie sytuacje były dotąd źródłem najwyższych zysków na Catalyst. 100 proc. można było dwa miesiące zarobić na obligacjach Oshee latem tego roku, w grudniu zaś 45 proc. można było zarobić w dwa tygodnie na obligacjach Redanu. Wszystko zależy od tego, czy dana spółka zdobędzie refinansowanie, czy też nie uda się jej odbudować zaufania oraz od trafnej oceny jednego lub drugiego scenariusza przez inwestorów.  

   Reasumując – spadek oprocentowania papierów nie przesądzi bynajmniej o niższej atrakcyjności Catalyst, a rynek przyciągnie zarówno emitentów jak i nowych inwestorów o odmiennym nastawieniu, bo liczących na pewne zyski przewyższające znacznie zyski z lokat, oraz tych o nastawieniu spekulacyjnym gotowych sporo zaryzykować, by sięgnąć po wysokie zwroty. 

Więcej wiadomości kategorii Analizy