niedziela, 19 maja 2024

Newsroom

Chcesz kupić obligacje? Bądź jak bank

Marek Muszyński, dziennikarz Forbes | 26 września 2014
Niskie oprocentowanie lokat bankowych spowodowane niską inflacją, a nawet deflacją, zmusza inwestorów do poszukiwania bardziej zyskownych form trzymania kapitału. Rośnie więc zainteresowania ob

Pełna treść artykułu wraz z video rozmową z Emilem Szwedą dostępna jest tu.

Artykuł opublikowano na Forbes.pl 10 września. Fragment publikacji opublikowano poniżej za zgodą i wiedzą redakcji. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Łatwiej jest kupić obligacje na rynku wtórnym. Na rynku Catalyst GPW działa już ponad 150 emitentów, więc jest z czego wybierać. Zmienność na rynku wtórnym nie jest tak duża jak na rynkach akcji, ale obligacje w porównaniu z ceną emisyjną kupujemy trochę drożej – o 1-2 proc.

Z rynkiem pierwotnym wiążą się natomiast inne problemy. Po pierwsze nie da się na niego w każdej chwili wejść. – Na rynku pierwotnym jest kilka emisji w miesiącu. W emisjach prywatnych trzeba wiedzieć do kogo się zgłosić no i jest wysoki próg wejścia – ok. 30 tys. zł. Emisje publiczne takich dużych firm jak PKN Orlen, Echo Investment, Best czy Kruk zdarzają się dość rzadko. Orlen miał w tym roku dwie emisje, Kruk żadnej, Best jedną, Echo trzy – tłumaczy Emil Szweda, twórca serwisu Obligacje.pl.

Są dwa podstawowe rodzaje obligacji: obligacje o stałym oprocentowaniu oraz o zmiennym oprocentowaniu. – Paradoksalnie trudniejsze do oceny są obligacje o oprocentowaniu stałym. Ich rentowność zmienia się bowiem razem z inflacją – mówi Szweda. Jeżeli inflacja spada to zysk rośnie, a jak wzrost cen przyspiesza to rentowność takiej obligacji spada. Przy inflacji 2,5 proc. oraz oprocentowaniu 6 proc. zysk wynosi realnie 4,5 proc., przy deflacji rośnie on ponad 6 proc. Trzeba sobie wyrobić wiedzę makroekonomiczną nt. tego jak kształtować się będzie inflacja, aby określić jaki realny zysk osiągniemy z takiej inwestycji.

Więcej wiadomości kategorii Catalyst