piątek, 22 listopada 2024

Newsroom

Ile zarobisz na długu tych, którzy go (prawie) nie mają?

Emil Szweda dla Gazety Giełdy Parkiet | 18 grudnia 2015
Na Catalyst można kupować obligacje firm, które mogą cały dług netto spłacić zyskami wypracowanymi nawet w kilka tygodni. Albo wcale go nie mają.

Tekst ukazał się w Gazecie Giełdy Parkiet 23 listopada. Opublikowano za zgodą redakcji. Wszelkie prawa zastrzeżone. 

To nie pomyłka, ani nie efekt jednorazowych wydarzeń. Na Catalyst znajdziemy niezbyt liczną grupę spółek, które systematycznie pokazują w sprawozdaniach więcej gotówki niż zobowiązań finansowych, co oznacza brak długu netto. Regularnie taką przewagę wykazuje GPW oraz największe spółki budowlane – Erbud i Unibep. Te dwie ostatnie finansują się głównie pieniędzmi kontrahentów, ale już GPW – kapitałem własnym i żywą gotówką (340 mln zł), dzięki której mogłaby od ręki spłacić wszystkie zobowiązania (300 mln zł).

Komu zaufać?

Już po raz drugi przedstawiam zestawienie emitentów obligacji notowanych na Catalyst o najmniej ryzykownym profilu (najniższym zadłużeniu, najwyższym jego pokryciem zyskiem i wysoką płynnością gotówkową). W porównaniu z poprzednim zestawieniem największe zmiany zaszły wśród deweloperów, gdzie do czołowej trójki wkroczyły Marvipol i Robyg.

W przypadku deweloperów najważniejszym wskaźnikiem pomocnym w ocenie kondycji finansowej wydaje się relacja długu netto do kapitału własnego, oraz płynności szybkiej i gotówkowej. Ze względu na specyfikę biznesu oraz księgowania, wskaźnik pokrycia długu netto zyskiem operacyjnym ma drugorzędne znaczenie.

Wydaje się zaś, że ma on kluczowe znaczenie w przypadku oceny spółek pożyczkowych, którym zostały cztery miesiące na przygotowanie się do zmian ograniczających wysokość ich zarobków (nałożono limit kosztów dodatkowych ponoszonych przez pożyczkobiorców). Stąd w pierwszej trójce miejsce Eurocentu, który całość swoich zobowiązań finansowych mógłby zapewne spłacić zyskiem operacyjnym wypracowanym w październiku i listopadzie, oraz dwóch spółek pożyczkowych, które prowadzą interesy poza Polską, a oprócz tego mogą się pochwalić – tak jak Eurocent – niskim zadłużeniem względem kapitału własnego i przy okazji wysoką płynnością gotówkową – jak na firmy pożyczkowe przystało.

W przypadku firm windykacyjnych o najniższym zadłużeniu (względem kapitału własnego) przesądza fakt, że cała trójka skutecznie się delewaruje w ostatnich kwartałach. Obligacje DTP i Vindexusa (w tym ostatnim przypadku to już resztki pozostałe po przedterminowym wykupie) zapadają w przyszłym roku, co dodatkowo ogranicza ryzyko, w przypadku Kruka jest nim i zdolność do generowania gotówki i potwierdzony bezkresny apetyt inwestorów na papiery windykatora (w ostatniej emisji publicznej popyt przekroczył podaż prawie 7x).

Budowa portfela

Przedstawiona dwunastka firm może posłużyć jako pewien pomysł na budowę portfela obligacyjnego, już zdywersyfikowanego, ale wciąż o umiarkowanym profilu ryzyka. Wadą prezentowanych emitentów jest niska rentowność obligacji na rynku wtórnym (średnio 4,76 proc.), która na dodatek nie gwarantuje 100-proc. bezpieczeństwa (nic go nie gwarantuje). Najważniejsze jednak, by budować go z głową – znając faktyczną zdolność emitentów do regulowania zadłużenia. Ci którzy mają najmniejsze długi mogą też najskuteczniej oprzeć się zmianie koniunktury, o czym warto pamiętać budując portfel, który ma wypracowywać odsetki przez kilka lat.

Najmniej ryzykowne obligacje na Catalyst

Emitent Dług netto/ Kapitał własny Dług netto/EBITDA Płynność gotówkowa Rentowność obligacji
Deweloperzy
Dom Development 0,1 1,26 1,25 3,5
Marvipol 0,35 3,39 0,66 5,34
Robyg 0,41 3,6 1,14 4,64
Windykatorzy
Debt Trading Partners 0,37 1,35 0,46 5,24
Kruk 1,04 3,11 0,27 3,87
Vindexus 0,16 1,05 0,55 3,38
Spółki pożyczkowe
Eurocent 0,19 0,22 0,96 7,6
Ferratum Capital Poland 0,28 1,24 2,28 6,63
IPF Investments Polska 1,34 2,86 0,35 5,86
Inne branże
Erbud Brak długu netto 0,28 5,08
GPW Brak długu netto 7,67 2,17
Unibep Brak długu netto 0,21 4,86

Źródło: Obligacje.pl.

Ryzyko też się opłaca

Doświadczenie ostatnich lat podpowiada, że dla inwestorów źle kończy się przygoda nie tyle z emitentami, których wskaźniki zadłużenia lub zdolności do jego obsługi czy płynności zawodzą w jednym miejscu, ile raczej z takimi, którzy mają problem z kontrolowaniem zadłużenia na kilku płaszczyznach. Np. niska płynność gotówkowa nie musi okazać się problemem w przypadku firm handlowych, które kredytują się u dostawców, a sami otrzymują płatność gotówką. Gorzej, jeśli jednocześnie niska płynność spotka się z niskim zyskiem operacyjnym, który stanowi np. 20 proc. zadłużenia finansowego. A jeśli dług netto przekracza też kilkukrotnie kapitał własny – kłopoty gotowe.

Sztuka polega na tym, by tak dobierać emitentów, by wykorzystywać ich mocne punkty. Np. firmy na początkowym okresie rozwoju mają często wysoki wskaźnik dług netto/kapitał własny, ale jeżeli jednocześnie ich zyski są adekwatne do zadłużenia, obligacje mogą dawać dobry dochód, a ryzyko nie musi wcale okazać się wysokie.

Więcej wiadomości kategorii Analizy