piątek, 13 grudnia 2024

Newsroom

LZMO rusza po 7 mln zł z emisji publicznej

Emil Szweda, Obligacje.pl | 6 maja 2014
Producent kominów ceramicznych oferuje 8,75 proc. odsetek płatnych kwartalnie w zamian za trzydziestomiesięczne papiery zabezpieczone złożem iłów wycenionych na 12,6 mln zł.

Zapisy można składać od 1 tys. zł do 20 maja. 22 maja ma nastąpić przydział, później papiery zostaną wprowadzone na Catalyst. Papiery oferowane są bez zatwierdzenia prospektu emisyjnego, na podstawie memorandum informacyjnego. Emisja ma jednak status publicznej, ponieważ jej wartość nie przekracza równowartości 2,5 mln EUR, a materiały marketingowe zatwierdziła Komisja Nadzoru Finansowego.

Analiza fundamentalna spółki przygotowana na zlecenie redakcji Obligacje.pl udostępniana jest  zarejestrowanym użytkownikom serwisu.

LZMO to spółka znana na rynku kapitałowym - od 2011 r. notowana jest na New Connect. Dotychczasowa historia nie jest zbyt długa, ponieważ obecną działalność operacyjną spółka prowadzi właśnie od 2011 r. W 2013 r. jej przychody podwoiły się do 7,6 mln zł, ale dopiero w czwartym kwartale spółka osiągnęła break even na poziomie operacyjnym. W całym roku strata operacyjna wyniosła 0,08 mln zł. Wykazany zysk netto (6,4 mln zł) jest efektem jednorazowym efektem zabiegów księgowych i nie powinien mieć wpływu na ocenę finansów spółki.

Ważniejsza jest tu wartość całkowitych zobowiązań podliczonych na 10,4 mln zł (w tym 7,1 mln zł zobowiązań finansowych), które co prawda w relacji do kapitału własnego (15,2 mln zł) nie wyglądają groźnie, ale w zestawieniu z przychodami i stratą operacyjną w zeszłym roku mogą wzbudzać obawy inwestorów. W lepszym świetle LZMO stawiają informacje uzupełniające przedstawione na konferencji prasowej spółki związanej z rozpoczęciem emisji.

- Osiągnęliśmy rentowność operacyjną wykorzystując zaledwie 9,5 proc. mocy produkcyjnych. Konkurenci, którzy działają przy użyciu starszej technologii potrzebują użycia 70-75 proc. mocy produkcyjnych by osiągnąć poziom rentowności - zapewniał Dariusz Janus, przewodniczący rady nadzorczej LZMO i prezes Indygo Minerals, która ma 42 proc. akcji LZMO. Było to możliwe dzięki niskim kosztom stałym wynikającym wprost ze stopnia automatyzacji produkcji (zakład LZMO jest ponoć najbardziej nowoczenym w Europie).

- Do obsługi linii produkcyjnej wystarczy jeden pracownik. Przy produkcji opartej na starszej technologii potrzeba ich kilkunastu - powiedział prezes spółki, Artur Sławiński, także obecny na konferencji.

W tym roku i w kolejnych latach LZMO chce zwiększych skalę przychodów, a docelowo liczy nawet na rozbudowę mocy produkcyjnych (decyzja miałaby zostać podjęta w 2016 r.), ponieważ jest przekonana, że oferuje produkt, który może podbić rynek krajowy i regionalny (Europa Środkowa plus Niemcy), który w ocenie spółki wart jest ok. 1,4 mld zł rocznie. LZMO chciałoby opanować jego 10 proc. w perspektywie 2020 roku - wynika z kuluarowej wypowiedzi Dariusza Janusa. W tym roku sprzedaż eksportowa ma wzrosnąć z zera do 4 mln zł według prezesa spółki - Artura Sławińskiego. W prezentacji dla dziennikarzy i w raporcie rocznym jest mowa o 1,5 mln EUR przewidywanych przychodów eksportowych.

- Dużo zależy od wyników emisji obligacji - wyjaśnia różnicę w przewidywaniach prezes spółki.

Wpływy z emisji mają zasilić kapitał obrotowy - niezbędny do podniesienia sprzedaży na większą skalę na rynkach zagranicznych (największe z nich to rynki austriacki i niemiecki). Pod koniec kwietnia LZMO przeprowadziły prywatną emisję półrocznych obligacji zbierając z niej 1,7 mln zł.

- Ta emisja wyszła niejako przy okazji, została przeprowadzona pod realizację konkretnego zamówienia. Po sprzedaży produktu spłacimy obligacje i nie będziemy ich refinansowali - zapewnił Artur Sławiński w rozmowie z serwisem Obligacje.pl.

Zresztą papiery serii B, które są przedmiotem publicznej oferty także mają zostać spłacone z wypracowanych na bieżąco środków.

- W najbliższym czasie nie przewidujemy zwiększenia zadłużenia zewnętrznego. Wpływy z emisji obligacji zaspokoją na długo nasze potrzeby - dodał prezes spółki.

Dariusz Janus zapewnił, że LZMO nie będzie uczestniczyło w dalszym finansowaniu Baltic Ceramic Investments, w którym LZMO posiada 34 proc. akcji (BCI także notowana jest na New Connect, a rynkowa wycena tego pakietu to ok. 42 mln zł. W księgach LZMO jest to ok. 14 mln zł - według ceny nabycia).

- Mamy już inwestora branżowego dla BCI, który będzie finansował dalszy rozwój tej spółki - powiedział w rozmowie z serwicem Obligacje.pl.

Z kolei prezes spółki dodał chwilę później:

- W razie potrzeby możemy sprzedać część udziałów w BCI i w ten sposób finansować dalszy rozwój. Nie jest to scenariusz, który rozważamy na dziś, ale za rok lub dwa, możemy z niego skorzystać, zresztą także w inny sposób - zastrzegł.

Komentarz Obligacje.pl

LZMO jest kolejną spółką, która przeprowadza emisję obligacji, choć inwestorzy zapewne z otwartymi ramionami powitaliby raczej emisję akcji. Nie jest to jednak bynajmniej start'up - tu ryzyko wstępnego etapu rozwoju firmy wzięli na siebie udziałowcy. Spółka jest na takim etapie rozwoju, w którym fundamenty pod wzrost biznesu zostały już dobrze przygotowane, natomiast potrzebuje kapitału obrotowego na jego sfinansowanie. Sęk w tym, że firma dopiero co osiągnęła poziom rentowności operacyjnej i choć jej przedstawiciele twierdzą, że jest to już stan trwały, a perspektywy sprzedaży produktu unikalnego w skali kraju i regionu są znakomite, to inwestorzy muszą przyjąć te zapewnienia na wiarę (prognoz brak).

Na zachętę otrzymują solidny kupon (odpowiada on marży na poziomie 5,8 proc. ponad WIBOR) i zabezpieczenie o teoretycznej wartości - nie wiadomo czy uzyskana cena sprzedaży odpowiadałaby kwocie 12,6 mln zł. Jak zwykle więc lepiej niż na zabezpieczeniach skupić się na samej spółce, która ma wszelkie dane ku temu, by zrealizować zakładaną strategię rozwoju, ale gwarancji na to, że uda się jej wykorzystać swoje atuty, nikt nie da.

Więcej wiadomości o LZMO S.A.

Więcej wiadomości kategorii Emisje