niedziela, 24 listopada 2024

Newsroom

Prezes Uboat-Line obejmie akcje spółki za 5,1 mln zł

ems | 28 sierpnia 2014
Zastrzyk gotówki ma - wedle komunikatu prasowego - wspomóc spłatę obligacji i wspomóc inwestycje rozwojowe. Komunikat nie przekonał obligatariusz - kurs papierów nadal spadał.

Sama decyzja o emisji została podjęta dziś przez zarząd spółki (Grzegorz Misiąg reprezentuje zarząd jedoosobowo) na podstawie decyzji WZA z 2012 r. o podwyższeniu zakładowego kapitału. 26 sierpnia uchwałę w sprawie emisji podjęła rada nadzorcza. Data ma o tyle istotne znaczenie, że dzień później z uczestnictwa w radzie nadzorczej zrezygnował Sławomir Jarosz, który - wedle raportu za I półrocze - posiadał ponad 8,8 proc. akcji Uboat-Line.

Możliwe, że decyzja Sławomira Jarosza była formą protestu przeciwko uchwale o emisji akcji jak również, że to on stał częściowo za zleceniami sprzedaży akcji w tym tygodniu (tylko do środy właściciela zmieniło 3 mln akcji spółki wobec 6,5 mln istniejących).

Sama decyzja o emisji może budzić kontrowersje, ponieważ cenę emisyjną nowych akcji ustalono na 1,05 złotego, choć jeszcze miesiąc temu Uboat-Line notowany był powyżej 3 zł, zaś jesienią ub.r. kurs sięgał kilkunastu złotych. Wyłączenie prawa poboru emisji może budzić sprzeciw pozostałych akcjonariuszy spółki. Tym bardziej, że Grzegorz Misiąg wcześniej sprzedawał akcje własnej spółki, choć nie tylko po wyższym kursie.

- Sprzedawałem trochę, również wczoraj, ponieważ brakowało mi do objęcia emisji - powiedział w czwartkowej rozmowie telefonicznej z dziennikarzem Obligacje.pl. W środę kurs akcji Uboat-Line spadł poniżej 1 zł.

Z drugiej strony tryb emisji prywatnej, przeprowadzanej bez prawa poboru może znacznie przyspieszyć procedurę. Tymczasem dokładnie za dwa tygodnie zapadają obligacje serii A o wartości 650 tys. zł. W kwietniu przyszłego roku zapadają obligacje serii B warte 3,6 mln zł, a za rok seria C warta 5 mln zł.

Na pytanie dlaczego na koniec roku w aktywach spółki przeważają krótkoterminowe należności (stanowiły 82 proc. aktywów) prezes spółki odpowiedział:

- Wszystkie wolne środki pracują. To nie są należności przeterminowane - zapewnił.

Informacja o zamiarze przeprowadzenia emisji akcji została opublikowana w czwartek o 14:33. Choć jest ona korzystna dla posiadaczy obligacji (spółka zostanie zasilona zastrzykiem gotówki), po tej godzinie realizowano transakcje  z ceną na poziomie 70 proc. dla serii UBT0914, zaś notowania serią UBT0914 zostały zawieszone z powodu równoważenia rynku przy cenie 69 proc. Podrożała natomiast seria UBT0914 (do 98 proc. nominału), co do której nie ma wątpliwości, że zostanie wykupiona (po emisji akcji).

W II kwartale Uboat-Line wykazał 0,1 mln zł zysku netto, zatem można mówić o granicy rentowności netto, ale w kolejnych kwartałach zyski netto mogą być wyższe. Stało się tak mimo wzrostu przychodów do 17,4 mln zł, a więc o 62,7 proc. Dało to efekt w postaci wzrostu zysku operacyjnego do 0,85 mln zł (przed rokiem tylko 7 tys. zł) lecz za sprawą wyższych kosztów finansowych (0,35 mln zł) i naliczonego podatku (0,37 mln zł) zysk netto stopniał do symbolicznego poziomu i był nawet o 60 tys. zł niższy niż przed rokiem. Naliczony podatek stanowił 75,8 proc. wykazanego zysku brutto - można mieć nadzieję, że tak wysoka stopa podatkowa ma jednorazowy charakter, dzięki czemu zyski przyszłych okresów będą jednak wyższe.

Być może większym problemem niż rachunek wyników jest jednak bilans spółki, gdzie zobowiązania krótkoterminowe podliczono na 18 mln zł (po wzroście z 7,3 mln zł przed rokiem), z czego 4 mln zl przypada na obligacje serii A i B.  Raport ma charakter skrócony, więc można tylko dość ogólnie przyjąć, że pozostała część ma charakter zobowiązań związanych ze wzrostem biznesu (Uboat m.in. wykupuje hurtowo miejsce na przeprawach promowych i odsprzedaje je przedsiębiorstwom - głównie spedycyjnym - po wyższej cenie), co samo w sobie nie rodzi kontrowersji. Problem pojawia się wyżej - krótkoterminowe należności podliczono na 29,4 mln zł, co stanowi 163 proc. kwartalnych przychodów (przed rokiem 148 proc.). Uboat-Line stawia na dynamiczny wzrost biznesu (nawiasem mówiąc przychody II kwartału były minimalnie niższe niż I), ale kosztem wydłużonych terminów płatności, co stwarza pewne ryzyko, zwłaszcza w obecnej sytuacji, gdy wschodnia część biznesu polskich firm spedycyjnych załamała się w skutek rosyjsjego embarga. Nawet jeśli interesy Uboat-Line nie są bezpośrednio narażone na skutki rosyjskiego embarga, to już przynajmniej część jego klientów skutki te mogą objąć.

Należności stanowią zasadniczą część aktywów (35,6 mln zł) Uboat-Line. Przy kapitale własnym na poziomie 11,5 mln zł, wskaźnik zobowiązań ogółem wynosi 67,7 proc., a więc mieści się w szeroko rozumianej normie. Wskaźnik pokrycia odsetek zyskiem operacyjnym wynosił 3,0, a więc też prezentował się na bezpiecznym poziomie. Niestety, spółka wykazała kolejny z rzędu ujemny cash flow operacyjny (1 mln zł).

Więcej wiadomości o Uboat-Line S.A.

Więcej wiadomości kategorii Catalyst