sobota, 23 listopada 2024

Newsroom

Podsumowanie tygodnia: Łyżka miodu w beczce dziegciu

Emil Szweda, Obligacje.pl | 21 sierpnia 2015
Syndyk domaga się zwrotu środków od prezesa e-Kancelarii, zarząd składa doniesienie na byłego prezesa Uboat-Line - to symptomy zmian przerywające poczucie bezsilności inwestorów.

Czym innym jest pomstowanie na forach internetowych i nawet oskarżanie o kradzież majątku spółki, a czym innym złożenie doniesienia o podejrzeniu przestępstwa przez obecny zarząd na poprzedni. Choćby dlatego, że złorzeczeniami – o ile nie łamią prawa – nikt się nie zajmuje, zaś prokuratura będzie musiała podejrzenie dotyczące przywłaszczenia mienia o znacznej wartości przez Grzegorza Misiąga – byłego prezesa Uboat-Line sprawdzić. W świetle opinii biegłego do raportu rocznego Uboat-Line, dowodów na działanie na niekorzyść spółki i jej wierzycieli, znajdzie się aż nadto. Można tylko żałować, że doniesienie zostało złożone tak późno (pod koniec czerwca br.), lecz zapewne nie jest to jedyne zgłoszenie w tej sprawie.

W tym samym czasie co wiadomość o skierowaniu do prokuratury zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Grzegorza Misiąga, na rynek napłynęła też informacja od byłego zarządcy masy upadłości e-Kancelarii, a obecnie syndyka masy upadłości, który oczekuje od Unicall Service zwrotu środków z dwóch przekazów na kwotę 9,6 mln zł. To samo roszczenie wysunięto wobec Mariusza Pawłowskiego – prezesa e-Kancelarii, który ponosi odpowiedzialność za te przekazy. Sprawa jest o tyle ciekawa, że w raporcie rocznym e-Kancelaria wymienia kwotę 1,56 mln zł jako saldo pożyczki udzielonej Unicall Service, która jest podmiotem powiązanym z e-Kancelarią. Syndyk obciąża również odpowiedzialnością finansową Mariusza Pawłowskiego i Jana Miśko za niekorzystną sprzedaż udziałów w Ex-Debt (Obligacje.pl pisały o tej transakcji ponad rok temu). Przy czym odpowiedzialność tę wyliczono na 7,4 mln zł – daleko więcej niż e-Kancelaria straciła na transakcji.

Jak potoczą się obie te sprawy, trudno przewidzieć. Najważniejsze jednak, że są. Że pojawiła się możliwość ukarania sprawcy przestępstwa i niegospodarności, które tak boleśnie odczuli posiadacze obligacji obydwu spółek. Są to bowiem sygnały ostrzegawcze także wobec władz innych spółek, które zawiodły, lub dopiero chciałyby zawieść zaufanie. Do rozstrzygnięć droga daleka, ale przynajmniej nie można już mówić, że oszukiwanie inwestorów jest całkowicie pozbawione konsekwencji. A nawet samo składanie wyjaśnień w prokuraturze czy opieranie się żądaniom syndyka, może kosztować sporo nerwów i środków. O reputacji nie wspominam, bo ta została już rozbita w pył.

Innym znaczącym wydarzeniem ostatnich dni było ustalenie warunków publicznej emisji Bestu. 10 bps marży więcej niż zaoferowana zimą jest kolejnym sygnałem zmian tendencji rynkowej. Być może Best zgodził się zapłacić więcej, ponieważ po emisji będzie bardziej zadłużoną spółką niż był. Ale być może zrobił to dlatego, że takie są obecnie warunki rynkowe. Ostatnia ankieta NBP w bankach dowodzi, że w II kwartale więcej banków podnosiło niż obniżało marże, celując przede wszystkim w duże firmy. To pierwsze takie wskazanie od sześciu kwartałow (jeszcze w pierwszym połowa banków cięła marże). Na Catalyst też znajdziemy przykłady podnoszenia marż w ostatnich emisjach (BZ WBK, Ghelamco), choć oczywiście są i przykłady w odwrotnym kierunku. Jednak nawet, jeśli np. Polnord zdołał uplasować emisję z marżą 3,5 pkt proc. ponad WIBOR, choć jeszcze zimą płacił inwestorom ponad 4 pkt proc., to rynek wtórny szybko weryfikuje aktualną wycenę. Papiery Polnordu z publicznej emisji schodzą momentami do 97 proc., co daje im 75 bps dodatkowej realnej marży.

Na koniec o dwóch debiutach z tego tygodnia. Everest to kolejna firma pożyczkowa, ale jedna z nielicznych, której obligacje obejmowały przede wszystkim instytucje finansowe. Salwirak na dzień dobry został przeceniony do 96 proc. o czym może decydować rynkowy moment – inwestorom źle się kojarzą spółki z Wrocławia, które celowały w inwestorów detalicznych. Okazuje się – nie pierwszy raz – że uplasowanie emisji, nawet z sukcesem, jest zaledwie wstępem do budowy rynkowej reputacji, która może procentować przy ustalaniu warunków kolejnej emisji. Ale może też zakończyć sen o podboju rynku kapitałowego

Więcej wiadomości kategorii Komentarze