sobota, 23 listopada 2024

Newsroom

Podsumowanie tygodnia: Wymiana BGK na koniec kwartału

Emil Szweda, Obligacje.pl | 28 września 2012
Czwartkowe i piątkowe transakcje obligacjami Banku Gospodarstwa Krajowego, zastępującego na Catalyst Krajowy Fundusz Drogowy, zdominowały handel i poprawiły statystyki obrotów.

Catalyst potrzebuje dobrych statystyk, zwłaszcza że 30 września mijają trzy lata od uruchomienia rynku. Przy wartości papierów notowanych na rynku sięgającej43 mld złotych, obrót od stycznia do sierpnia sięgnął nieco ponad miliarda złotych. Widać zatem jak dużo jest do zrobienia po stronie płynności handlu.

Transakcje obligacjami BGK (serie oznaczone kodem IDS to w istocie obligacje Krajowego Funduszu Drogowego, BGK jest emitentem tylko formalnym, w praktyce papiery traktowane są niemal na równi z obligacjami skarbowymi), które w piątek miały wartość 40 mln zł, a w całym tygodniu 55 mln zł, bez wątpienia poprawią ógólne statystyki dotyczące obrotów we wrześniu, ale dla drobnych inwestorów transakcje te są bez znaczenia, choć są to obligacje dostępne także dla nich. Dlaczego? Z zasadniczej przyczyny – rentowność sześcioletnich obligacji BGK przy piątkowej – rekordowo wysokiej – cenie (109,3 proc.), wyniosła 4,45 proc. Więcej można zarobić na lokacie w banku albo choćby na detalicznych obligacjach skarbowych. Ponieważ wymiana obligacjami BGK miała miejsce na trzech ostatnich sesjach września, można się domyślać, że w grę wchodzą przetasowania w portfelach dużych inwestorów przed końcem kwartału.

Natomiast jeśli chodzi o papiery dostępne dla inwestorów detalicznych, to widać pewne symptomy coraz większej czujności. Kiedy tylko ZPS Krzętle opublikował raport półroczny, z którego wynika, że spółka nie powinna mieć problemu z grudniowym wykupem obligacji, z rynku zdmuchnięte zostały papiery z ceną 99 proc. (rentownością 16 proc.) i obecnie najlepsza oferta kupna jest bliska nominału. Podobnie wystawione po promocyjnej cenie 100,5 proc. obligacje Presco wygasające w grudniu przyszłego roku nie czekały na nabywców dłużej niż kilka godzin i wróciły do 100,8 proc. Próżno już szukać obligacji Marvipolu z rentownością przekraczającą 16 proc. - w najlepszym wypadku jest to ponad 13 proc. Inwestorów opuszcza strach, bo bilanse deweloperów wyglądają w rzeczywistości lepiej, niż się o nich sądzi. Okazje znikają więc szybko, a niezdecydowani muszą zgodzić się na wyższe ceny lub czekać na kolejne dogodne oferty.

Co innego pojedyncze transakcje, a co innego emisje, które potrzebują wielu kupujących z wypchanymi portfelami. W końcówce września toczyły się trzy prywatne emisje deweloperów, o jednej już wiadomo (ale nieoficjalnie, świat ofert prywatnych rządzi się swoimi regułami informacyjnymi), że się nie udała i zostanie zapewne powtórzona z nowym oferującym. A na zdrowy rozum i w porównaniu do innych ofert, które przechodziły przez rynek w ostatnich miesiącach, można byłoby spodziewać się nadsubskrypcji. Cóż, jeśli chodzi o deweloperów nie można traktować ich jak jedną wielką spółkę z beznadziejnymi perspektywami, jak często robią to teraz inwestorzy. Niedostrzeganie różnic między nimi może oznaczać utratę szans inwestycyjnych lub w gorszym scenariuszu kapitału i/lub nerwów vide przypadek Religa Development, który zgłosił wniosek o bankructwo, a inwestorzy nie są pewni, czy odzyskają środki z zabezpieczonych hipoteką obligacji. Bilanse powinny być obowiązkową lekturą inwestorów, tymczasem wydaje się, że zbyt wielu z nich dokumenty emisyjne kończy przeglądać na oprocentowaniu i wartości zabezpieczenia.

Więcej wiadomości o Bank Gospodarstwa Krajowego

Więcej wiadomości kategorii Komentarze