sobota, 23 listopada 2024

Newsroom

Podsumowanie tygodnia: Francuskie kłopoty

Emil Szweda | 14 czerwca 2024
Już dwa tygodnie temu agencja S&P obniżyła rating Francji do AA- i było to pierwsze cięcie od 2013 r. Po decyzji prezydenta kraju o rozpisaniu przedterminowych wyborów, konsekwencjami grozi też Moody’s. Inwestorzy kupują obligacje innych krajów, co widać po ratingach, ale też wzroście dolara.

Spread między dziesięcioletnimi obligacjami Francji i Niemiec rozszerzył się w piątek do 0,83 pkt proc., a jeszcze pod koniec maja było to 0,53 pkt proc. Inaczej można opisać sytuację przyglądając się wykresom. Dwa tygodnie temu pisałem o nowym szczycie rentowności niemieckich obligacji (ale też, że nie wygląda on przekonująco), od tego czasu rentowność spadła o 35 pkt bazowych, przełamała linię trendu wzrostowego, który cierpliwie znosił ataki kupujących od pół roku i znalazła się najniżej od dwóch miesięcy. W mniejszym lub większym stopniu podobny opis pasuje do rentowności innych krajów strefy euro i Wielkiej Brytanii. Ale nie do Francji. Rentowność francuskich dziesięciolatek jeszcze we wtorek atakowała 3,3 proc. i choć obecnie jest to 3,17 proc., to jest to wciąż poziom najwyższy od listopada. By znaleźć się w tym samym miejscu co niemieckie bundy, francuskie papiery musiałyby zgubić 40 pkt bazowych.

To może być trudne w atmosferze narastającej niepewności politycznej. Bo tym razem chodzi o politykę, a konkretnie zwycięstwo prawicowych ugrupowań w eurowyborach. Zwycięstwo okazało się na tyle przekonujące, że Emmanuel Macron zdecydował się na rozpisanie przedterminowych wyborów, w których sondaże dają przewagę prawicy. Rynek obawia się dalszych perturbacji, a przecież i bez przedterminowych wyborów sytuacja budżetowa Francji nie wzbudzała zazdrości. Deficyt budżetowy ma sięgać 5,5 proc. PKB, a zadłużenie kraju już teraz wynosi 109 proc. PKB i należy do najwyższych w strefie euro (za Grecją i Włochami), przy czym PKB rośnie powoli (do 2027 r. ma to być 1,2 proc. rocznie). Wygląda na to, że Francję czekają trudne chwile, bo oczywiście zaufanie inwestorów w takich chwilach spada, a emocje wkraczają do gry.

Zaniepokojenie było widać w minionym tygodniu także po zachowaniu giełdowych indeksów oraz notowaniach euro wobec dolara. Rykoszetem oberwało się także i złotemu, polskiej giełdzie i obligacjom. Nasze dziesięciolatki nie umocniły się na francuskiej wyprzedaży, co jest zresztą logiczne, skoro rating Polski (A-) jest wciąż o trzy oczka niższy niż Francji (AA-). 

O tym jak dużym problemem może się okazać zbyt wysokie zadłużenie rządów wielokrotnie ostrzegały całe zastępy analityków czy nawet prezesów banków. Jednak inwestorzy z rynku długu mogą uciekać tylko do innego długu. Na kłopotach Francji zyskują także obligacje USA. Rentowność amerykańskich dziesięciolatek spadła do 4,2 proc. (o 0,5 pkt proc. od końca kwietnia) i również w tym przypadku doszło do złamania lini trendu wzrostowego rysującego się od grudnia. Obecny wzrost cen (spadek rentowności) ma szansę przerodzić się w znacznie silniejszy ruch korygujący czteroletni trend wzrostowy, ale wydarzenia tego rodzaju potrzebują solidnego impulsu. Kłopoty Francji, które mogą szybko rozprzestrzenić się na całą strefę euro to oczywiście wystarczająco duża beczka prochu. Ale trzeba pamiętać, że sytuacja USA, z zadłużeniem przekraczającym 120 proc. PKB i kosztami odsetek na poziomie 2,4 proc. PKB (to najwięcej od 25 lat) zmierzającymi w stronę 4 proc. (za Biurem Kongressu; prognoza na 2034 r.), nie poprawi się od kłopotów innych krajów.

Od ryzyka stopy procentowej i politycznych roszad wolne są obligacje korporacyjne o zmiennym oprocentowaniu. Trwają zapisy na obligacje Cavatiny i PragmaGo. PragmaGo obniżyła oferowaną marżę do 4,8 pkt proc. z 6,0 jeszcze półtora roku temu. Nastawienie inwestorów do korporatów pozostaje bycze, co widać także po napływach do funduszy obligacji korporacyjnych w maju (plus 3,7 proc.). 

Więcej wiadomości kategorii Komentarze