sobota, 23 listopada 2024

Newsroom

Podsumowanie tygodnia: Śmierć LIBOR-u. A co z WIBOR-em?

Emil Szweda, Obligacje.pl | 28 lipca 2017
Skutki wygaszenia LIBOR-u z końcem 2021 r. (tego chce Bank Anglii) są dla Catalyst czysto akademickie. Bo skoro można „zamknąć LIBOR”, być może kiedyś taki sam los czeka WIBOR?

Istnieje sporo różnic między LIBOR-em i WIBOR-em innych niż miejsce obliczania „stopy, po jakiej banki pożyczają pieniądze między sobą” (celowo w cudzysłowie, wyjaśnienie poniżej). Zasadniczą jest brak nie tylko dowodów, ale nawet podejrzeń – a zdaniem specjalistów, także możliwości – o manipulacje stopą WIBOR. Sposób ustalania stopy WIBOR jest przedstawiany jako światowy wzór do naśladowania, komórki, które odpowiadają za jego kwotowanie w bankach są doskonale odcięte od pozostałych komórek, lista obostrzeń wobec osób, które w imieniu banków biorą udział w fixingach mieści się na 20 kartkach papieru. Przyjmijmy więc, że WIBOR-em manipulować się nie da, a LIBOR-em się udało. Ale to nie posadzenie bankierów za kratkami stoi za likwidacją LIBOR-u, który od 2013 obliczany jest przez Bank Anglii. Problem polega na tym, że jest on instrumentem mało płynnym, w przypadku niektórych walut transakcje trafiają się „rzadziej niż 20 razy w roku” (Andrew Bailey, szef regulacji w BoA; za Bloombergiem). I tu jest podobieństwo z WIBOR-em, który również ma status stopy bardziej teoretycznej niż rynkowej.

Teoretycznie transakcyjność WIBOR-u jest zagwarantowana. Każdy z banków, który kwotuje WIBOR ma obowiązek zawrzeć transakcje po zgłoszonej przez siebie cenie w ciągu 15 minut od fixingu, przy czym obowiązują tu limity kwotowe (od 5 mln zł do 60 mln zł w zależności od tenoru). W praktyce jednak transakcje powyżej tygodniowego WIBOR-u (od czasu kryzysu finansowego) zdarzają się rzadko z bardzo prostego powodu – nie są zabezpieczone. Bank pożyczając pieniądze drugiemu bankowi wystawia się na ryzyko kredytowe takie samo, jakby objął jego niezabezpieczone obligacje. Dlatego znacznie chętniej banki, które chcą między sobą pożyczać pieniądze robią to przy pomocy transakcji repo, które zabezpieczają podstawionymi w formie depozytu obligacjami skarbowymi. Transakcje repo nie mogą jednak zastąpić WIBOR-u, bo obligacje, które zabezpieczają transakcje mają określony termin wykupu (a WIBOR kwotowany jest co dziennie, a nie „do dnia”). Nie jest łatwo wymyślić alternatywę dla WIBOR-u czy LIBOR-u, nawet ze świadomością, że stopy wykorzystywane przez cały świat finansowy jako benchmark różnych transakcji, w rzeczywistości mają wartość teoretyczną.

Problem jest większy niż 350 bilionów dolarów w obligacjach (o takiej kwocie pisze Bloomberg), których oprocentowanie oparte jest o LIBOR. W Polsce chodzi np. o umowy kredytowe we frankach szwajcarskich, których LIBOR jest podstawą oprocentowania. Tu jakiś zamiennik będzie musiał wymyślić Szwajcarski Bank Centralny. Znacznie większym wyzwaniem jest znalezienie rozwiązania dla kontraktów na stopę procentową, których benchmarkiem jest LIBOR. Najpłynniejsze kontrakty dotyczą stopy dziesięcioletniej, a są też i pięćdziesięcioletnie. Tyle, że LIBOR przestanie istnieć za mniej niż pięć lat.

Gdyby z jakichś nieznanych dziś powodów również w Polsce WIBOR miałby przepaść w odmętach historii, warto pamiętać, że konstrukcja obligacji o zmiennym oprocentowaniu przewiduje taką możliwość i w takim wypadku marża ponad WIBOR będzie obliczana od „innej stopy procentowej, która może zastąpić powyższą stopę procentową (WIBOR – red.) dla depozytów denominowanych w PLN”. A jeśli przed wygaśnięciem obligacji Polska wejdzie do strefy euro? Obligacje o najdalszym terminie wykupu zapadają w 2034 roku (gmina Siedlce). Do tego czasu pojawi się zapewne wiele rzeczywistych problemów do rozwiązania. 

Więcej wiadomości kategorii Komentarze