sobota, 23 listopada 2024

Newsroom

Wywiad: Boisko się wyrównało

Pytania zadawał: Emil Szweda | 7 lipca 2022
Maciej Szymański, prezes Kredyt Inkaso, odpowiada na pytania Obligacje.pl.

Maciej Szymański_Kredyt InkasoObligacje.pl: Coraz częściej mówi się o nadchodzącym spowolnieniu w Polsce, może nawet recesji. Jak gospodarka może wpłynąć na sytuację Kredyt Inkaso?

Maciej Szymański, prezes Kredyt Inkaso: Obecna sytuacja nie jest dla nas wcale zła. Poziom wpłat założony przez nas na ubiegły rok rozliczeniowy (w Kredyt Inkaso rok obrachunkowy kończy się 31 marca – red.) przekroczył zakładane krzywe odzysku o 60 mln zł. Z jednej strony na sytuację zadłużonych wpływają oczywiście rosnące ceny w sklepach, rachunki za media itd., ale jednocześnie rosną także ich dochody. Stopa bezrobocia jest na niskim poziomie, tempo wzrostu płac dotrzymywało kroku inflacji.

Jednak nadejście recesji może sytuację zmienić.

- To możliwe. Proszę jednak pamiętać, że mamy się z czego cofać. Może spłaty będą wyższe od naszych krzywych już nie o 60 mln zł, ale o 30 mln zł. W najgorszym przypadku znajdą się na oczekiwanym przez nas poziomie. To też nie będzie zła wiadomość. Natomiast jest też kilka plusów tej sytuacji.

Co ma Pan na myśli?

- Boisko się wyrównało. Kiedy stopy procentowe były niskie, największy gracz na rynku, emitował obligacje oprocentowane na 3,3 pkt proc. ponad WIBOR, co dawało 3,5 proc. odsetek. My w tym samym czasie płaciliśmy prawie 4,9 pkt ponad WIBOR, czyli ponad 5 proc. odsetek. Nasz koszt był o 50 proc. wyższy, co dawało liderowi ogromną przewagę. Nie tylko nad nami, ale nad każdym. Teraz jendak, kiedy WIBOR sięga 7 proc., różnica w kosztach odsetkowych dla lidera i całej reszty rynku nie jest już tak duża. To jest już bliżej 10 proc. i tę różnicę jesteśmy w stanie łatwiej zniwelować po stronie operacyjnej. Proszę zwrócić uwagę, że od czterech lat zatrudnienie w Kredyt Inkaso utrzymuje się na stałym poziomie, a spłaty rosną. Stajemy się coraz bardziej efektywną organizacją.

Co może dziać się na rynku po stronie podaży?

- Oczywiście oczekiwany spadek spłacalności może dotknąć nie tylko nas, ale przede wszystkim banki. Tam te portfele będą się psuć i banki będą odczuwały coraz większą presję, żeby się tych portfeli pozbyć. Jednocześnie jednak wzrost stopy wolnej od ryzyka sprawia, że ceny tych portfeli nie będą mogły rosnąć, a raczej będą spadać. Przecież nasze koszty odsetkowe także rosną, więc dla utrzymania efektywności musimy płacić za wierzytelności mniej. Idealnie byłoby kupować wierzytelności, kiedy ich podaż jest największa, ale jednocześnie w dołku koniunkturalnym. Kiedy w gospodarce nastąpi poprawa, spłacalność wzrośnie.

Taka perspektywa wymaga dokładnego planowania. Dokonując transakcji zakupu wierzytelności działacie w perspektywie… pięciu lat?

- Piętnastu. W takim czasie odzyskujemy wierzytelności. To jest bardziej kwestia modelowania niż przewidywania przyszłości. W ostatnim czasie dość dobrze poradziliśmy sobie na szybkiej ścieżce, czyli egzekucji komorniczych i reegzekucji.

Brzmi jak gotowy przepis na kiepski PR. Ludzie wpadną w kłopoty, nie przez siebie spowodowane, a do tego przychodzi firma windykacyjna, coraz bardziej zautomatyzowana, a więc też coraz bardziej bezduszna.

- Branża wierzytelności nigdy nie miała dobrego PR. A przecież jesteśmy gospodarce potrzebni. Odzyskujemy utracone wierzytelności. Gdyby nie nasza działalność, co robiłyby banki? Spisywały utracone kredyty do zera, ale te straty musiałyby zostać uwzględnione gdzie indziej – w koszcie odsetkowym dla tych, którzy kredyty spłacają. Zatem działalność firm windykacyjnych wspiera gospodarkę, bo obniża ryzyko kredytowe, a przez to obniża też koszty finansowania dłużnego.

Wróćmy do finansów Kredyt Inkaso. Dług netto do kapitału własnego spadł do 0,94x z 2,11x dwa lata temu. Imponujące. Ale teraz chcecie inwestować i wyjść na rynek po nowy dług.

- Na razie, chcemy po prostu utrzymać poziom zadłużenia. Te 20 mln zł, po które wyjdziemy służy właśnie temu. Część długu nam zapada, emitujemy nowy. Jeśli chodzi o inwestycje, to być może warto jeszcze trochę się w tym miejscu wstrzymać. To jest rynek o dużej inercji. Skok stóp procentowych jeszcze nie zdążył się przełożyć w pełni na powstanie nowych portfeli wierzytelności, które byłyby interesujące dla nas. Na pewne decyzje trzeba czasu.

Nasz dług jednak istotnie się zmienił. Dokonaliśmy refinansowania i teraz zapadalność naszych zobowiązań jest rozłożona na siedem lat. Czujemy się z tym bardzo komfortowo.

Z drugiej strony, rynek pierwotny obligacji, w części instytucjonalnej, załamał się. Inwestorzy indywidualni to jedyna grupa skłonna jeszcze kupować obligacje.

- Historycznie opieraliśmy finansowanie na bankach i inwestorach instytucjonalnych, z małym udziałem inwestorów indywidualnych. Te trzy filary chcemy utrzymać właśnie z tego powodu – kiedy jeden z nich jest z jakiegoś powodu słabszy, są jeszcze inne kanały. Emisje adresowane do inwestorów indywidualnych to najmniejsza część naszego finansowania. Bezpiecznie dla nas i dla naszych inwestorów ten udział może nieco wzrosnąć w najbliższym czasie, ale to nie będzie duża zmiana. Po prostu korzystamy z możliwości, które mamy.

- Dziękuję za rozmowę.

Więcej wiadomości o Kredyt Inkaso S.A.

Więcej wiadomości kategorii Catalyst