piątek, 22 listopada 2024

Newsroom

Gant is dead, babe. Gant is dead

Emil Szweda, Obligacje.pl | 8 lipca 2014
Umorzenie upadłości likwidacyjnej Ganta to dziś przestroga i przykład tego, czego wystrzegać się przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnych. Oraz żółta kartka dla oferujących.

Upadłość likwidacyjna Ganta (i jej umorzenie ze względu na brak środków na przeprowadzenie) godzi w dobre imię oferujących pracujących przy emisjach dewelopera z 2012 r. – okresu, kiedy sytuacja finansowa dewelopera już była trudna, choć jeszcze nikt głośno nie mógł powiedzieć, że sprawa musi skończyć się źle. Po części godzi też w reputację instytucji, które obligacje Ganta kupiły. Oraz po części w inwestorów detalicznych, którzy dali się nabrać na „inwestycję opartą na fundamentach”, choć w sierpniu 2012 r. fundamentów już nie było, o czym zaświadcza opublikowany zaraz po zamknięciu publicznej emisji raport audytora za I półrocze. Ich jednk obwiniać o swoje nieszczęście można w najmniejszym stopniu.

Inwestorzy instytucjonalni

Na koniec 2012 r. obligacje Ganta posiadały AGIO TFI, Copernicus TFI, Idea TFI (obecnie Inventum), Pioneer Pekao TFI oraz bliżej nie sprecyzowana liczba banków spółdzielczych. W 2012 r. obligacje Ganta instytucjom, ale także inwestorom detalicznym, oferowały DM BPS i NWAI – koordynator konsorcjum, w którym znalazły się BM Alior Bank, CDM,  DM BOŚ, DM IDM, KBC Securities.

O ile instytucje finansowe mogły brać udział w emisjach z 2011 r. (większość posiadanych serii to papiery zapadające w 2013 r.), kiedy sytuacja finansowa Ganta nie była jeszcze wcale oczywista, o tyle emisja publiczna obligacji przeprowadzona na podstawie prospektu emisyjnego, zatwierdzona przez KNF mogła wzbudzać co najmniej wątpliwości, co do sensu brania w niej udziału jako dystrybutor papierów.

Emisja publiczna

Na przykładzie Ganta najlepiej widać, jak ważną rolę pełnią niezależne oceny wiarygodności kredytowej nadawane przez agencje ratingowe. Być może, gdyby Gant ujawnił ocenę ratingową, odbiór jego emisji byłby inny. A tak w sierpniu 2012 r. w ramach emisji publicznej inwestorzy detaliczni powierzyli spółce, która kilka miesięcy później nie miała już środków na spłatę i obsługę starszych serii, prawie 22 mln zł. Władze Ganta musiały mieć świadomość, że ocena ratingowa byłaby niska.

Jednak brak ratingu na rynku, na którym mało kto decyduje się na jego uzyskanie, nie może być Gantowi wytykany. Tym co można spółce zarzucić, to zaproponowanie inwestorom nierealnych zabezpieczeń (certyfikaty FIZ okazują się dziś niewiele warte, choć w warunkach emisji ich wartość oszacowano na 100 mln zł).

Poważnym minusem emisji sprzed prawie dwóch lat było też ujawnienie raportu półrocznego cztery dni po zakończeniu publicznej emisji. W raporcie za I półrocze 2012 r. Gant wykazał stratę 12,2 mln zł brutto, zmniejszoną o ponad 20 mln zł przez aktualizację w górę wartości inwestycji (na koniec 2013 r. Gant zrewidował wartość posiadanych inwestycji o ponad 400 mln zł w dół, ale audytor i tak odmówił wydania opinii o raporcie). Poważne uwagi do raportu półrocznego zgłosił też audytor spółki, a dotyczyły one 120 mln zł pożyczek udzielonym spółkom z grupy, które – jak się później okazało – nie zostały odzyskane.

Lekcje

Jeśli ktoś chce w Gancie dostrzec elementy pozytywne, to niech będą nią możliwe do wyciągnięcia wnioski.

1). Fakt, że prospekt emisyjny został zatwierdzony przez Komisję Nadzoru Finansowego, nie oznacza, że wiarygodność emitenta jest wyższa.

2). Zabezpieczenia emisji obligacji mogą mieć wartość iluzoryczną. Nie tylko warto dokładnie je zbadać, ale najlepiej interesować się nimi w drugiej kolejności – po analizie finansowej emitenta. Jeśli zabezpieczeniem są certyfikaty FIZ, analiza jakości zabezpieczenia jest utrudniona.

3). Nie warto kupować emisji, jeśli termin przyjmowania zapisów poprzedza bliski termin publikacji raportu finansowego. Emitent mógłby przecież przełożyć emisję o kilka dni, lub o kilka dni przyspieszyć publikację raportu (Gant we wcześniejszych latach raport półroczny publikował wcześniej niż w ostatnim możliwym dniu, w 2012 r. opublikował go dopiero 31 sierpnia, cztery dni po zakończeniu przyjmowania zapisów i dwa dni po dokonaniu przydziału obligacji).

4). Dwucyfrowe oprocentowanie w emisji publicznej (Gant oferował 11 proc.) to dzwonek alarmowy, a nie zaproszenie do inwestycji życia.

5). Lekturę raportów finansowych warto rozpocząć od opinii audytora.

6). Im bardziej spółka przekonuje, że jest bliska zawarcia umów o restrukturyzacji zadłużenia, pozyskania inwestora etc., tym bardziej nie należy jej ufać, ani tym bardziej czekać na ich zawarcie. Lepiej wykorzystać instrumenty prawne zmierzające do przejęcia zabezpieczenia lub windykacji.

Więcej wiadomości kategorii Komentarze

  • Podsumowanie tygodnia: Oddech ulgi

    8 listopada 2024
    Zgodnie z przewidywaniami, dzień ogłoszenia wyniku wyborów prezydenckich w USA przyniósł przesilenie na rynku obligacji. Rentowność amerykańskich papierów najpierw skoczyła, ale po szybko odbiła się od linii łączącej szczyty z października 2023 r. i kwietnia br. Lecz problem zadłużenia pozostał.
    czytaj więcej
  • Projekcja NBP: inflacja w górę, a PKB w dół

    7 listopada 2024
    Mimo słabszych prognoz dynamiki PKB, Narodowy Bank Polski skorygował w górę ścieżkę inflacji w latach 2025-2026.
    czytaj więcej
  • Stopy procentowe ponownie bez zmian

    6 listopada 2024
    Rada Polityki Pieniężnej utrzymała stopy procentowe bez zmian, w tym referencyjną na poziomie 5,75 proc.
    czytaj więcej
  • Podsumowanie tygodnia: Powiało grozą

    31 października 2024
    Rentowność dziesięcioletnich obligacji skarbowych przekroczyła w czwartek 6 proc., co było najwyższą wartością od roku. Zdecydowanie nie tak powinien wyglądać rynek szykujący grunt pod kolejne obniżki stóp procentowych.
    czytaj więcej