sobota, 23 listopada 2024

Newsroom

Podsumowanie tygodnia: Ciemne chmury nad globalnym rynkiem

Emil Szweda, Obligacje.pl | 7 lipca 2017
W ostatnich 12 miesiącach wartość obligacji, które nie zostały wykupione w terminie spadła do 0,9 proc. z 7 proc. w latach 2013-2014 i 3 proc. w latach 2015-2016. Czy to oznacza niższe ryzyko dla inwestorów?

Stworzony przez Obligacje.pl Index Dedaut Rate nie ma wartości prognostycznych, opisuje tylko historyczne wydarzenia na rynku. Jego spadek w II kwartale (częściowo wynika ze zwiększonej zapadalności obligacji dużych firm, które poradziły sobie z wykupem), to bardziej potwierdzenie tezy stawianej jeszcze na początku 2016 r. Według niej liczba upadłości/defaultów miała się obniżyć, ponieważ dobra koniunktura gospodarcza pozwala przetrwać większej liczbie podmiotów, a rynek miał się w znacznym stopniu oczyścić ze słabych emitentów.

Na dobrą sprawę koniunktura gospodarcza jest jednak tylko usprawiedliwieniem dla firm, które upadają w okresie jej pogorszenia. Oczywiście mniej klientów i większa konkurencja (zwłaszcza w sytuacji, gdy rynkowi rywale walczą nie tyle o zyski, co o przetrwanie) może oznaczać spadek zysków, a nawet okresowe straty, ale jeśli spojrzymy na listę firm, które do tej pory wprowadziły na Catalyst obligacje i zostawiły inwestorów z kwitkiem, znajdziemy tam niemal wyłącznie przykłady firm w najlepszym wypadku źle zarządzanych, a najczęściej takich, których zarządy dokonały skoku na kasę.

Warto zwrócić uwagę, że w ostatnich 12 miesiącach nie zostały wykupione wyłącznie obligacje o wartości niższej lub równej 10 mln zł, a w większości przypadków są to emitenci dobrze już przez inwestorów poznani. Jedynym debiutantem w tym gronie jest Eurocent, który po miesięcznej walce o pozyskanie środków na wykup w końcu zdecydował się na złożenie wniosku o wszczęcie przyspieszonego postępowania układowego. W przypadku emisji do 10 mln zł wartość Indeksu spadła również, ale nadal wskaźnik jest zatrważająco wysoki – co czwarta zainwestowana złotówka nie wróciła do inwestorów.

Brak większej liczby nowych spraw może się utrzymać przez jakiś czas, ale rosnąca popularność małych emisji nie pozwala na długoterminowy optymizm. Nie można liczyć na efekt edukacyjny upadłości sprzed lat, prewencyjnie może zadziałać za to zainteresowanie prokuratury działaniami niektórych zarządów.

Na rynkach rozwiniętych działa inna dobrze już rozpoznana korelacja. Jeff Mueller, zarządzający w Eaton Vance, cytowany w tym tygodniu przez Financial Times, przypomniał o związku rosnących stóp i liczbą defaultów, choć między jednym i drugim musi upłynąć nieco czasu. W tym kontekście warto przypomnieć, że od połowy czerwca w Polsce i na świecie rośnie rentowność obligacji skarbowych, a część obserwatorów obawia się drugiej fali ich wyprzedaży (pierwszą obserwowaliśmy rok temu) w skutek (w Europie domniemanego) zacieśnienia polityki pieniężnej. U nas rentowność 10-letnich papierów wzrosła w okolice 3,40 proc. – o ponad 20 pkt bazowych od połowy czerwca, co może nie jest jeszcze tak wymowne jak wzrost rentowności niemieckich bundów do najwyższego poziomu od półtora roku. Ciemne chmury na powrót zbierają się nad globalnym rynkiem obligacji, ale inwestorzy, którzy interesują się tylko papierami firm notowanych na Catalyst mogą być spokojni – nasz rynek jest słabo powiązany z globalnym. 

Więcej wiadomości kategorii Komentarze