sobota, 23 listopada 2024

Newsroom

Podsumowanie tygodnia: Rok dobry, tylko miesiąc słabszy

Emil Szweda, Obligacje.pl | 8 grudnia 2017
873 inwestorów, którzy złożyli zapisy na obligacje PKN Orlen to wynik poniżej oczekiwań, zwłaszcza wobec szans na szybki zysk i szerszą niż poprzednio kampanię reklamową.

Czy jest sens szukania dziury w całym, skoro popyt przekroczył 318 mln zł w ofercie wartej 200 mln zł? W końcu przy ustalaniu warunków emisji chodzi także i o to, by były one przez rynek akceptowane, ale by jednocześnie stopa redukcji była możliwie jak najniższa. Pod tym względem możemy mówić o pełnym sukcesie, bo we wrześniu popyt sięgał 430 mln zł i zapisy największych inwestorów zredukowano jeszcze bardziej niż w grudniu.

Pozostaje jednak pewien niedosyt, bo Orlen tym razem zrobił dużo, żeby o jego emisji było głośno. Mało tego – notowania serii wrześniowej utrzymują się w pobliżu 101 proc., co oznacza, że grudniowa emisja – choć z terminem wykupu dłuższym o rok – ma szansę na notowania na poziomie 100,8 proc. Sprzedaż obligacji po tej cenie kupionych np. miesiąc wcześniej daje szansę na 10 proc. rentowność brutto w skali roku. A nawet jeśli ostatecznie wyniosłaby ona choćby i 3-4 proc., to też nie byłby przecież powód do narzekania. Mimo to, to zapisy we wrześniu były liczniejsze (prawie 1200 inwestorów), a rekord z 2013 r., gdy w jednej emisji Orlenu zapisy złożyło ponad 2 tys. inwestorów pozostaje niepobity (tamten wynik okupiono nieprzyzwoitych rozmiarów kampanią reklamową). Czego tym razem zabrakło do zmobilizowania większej liczby amatorów obligacji?

Nie jest to proste do odgadnięcia, bo łatwe pieniądze i bezpieczne inwestycje z reguły przyciągają mniejszych inwestorów. Być może zadecydowała pora roku (akurat w grudniu rzadko przeprowadzane są emisje publiczne, a z pełnym powodzeniem – jeszcze rzadziej) i pilniejsze wydatki drobniejszych nabywców obligacji. Sama wartość średniego zapisu nie uległa zmianie od września i wyniosła imponujące 363,5 tys. zł, zatem grube ryby w stawie zjawiły równie niezawodnie, co poprzednio.

Być może chodzi o pewne zmęczenie indywidualnych inwestorów, którym w tym roku zaoferowano udział w 30 emisjach przeprowadzanych na podstawie prospektów o łącznej – rekordowej – wartości 1,85 mld zł. To jednak hipoteza wątpliwa, prawie wszystkie emisje zakończyły się redukcją zapisów. Prawdopodobnie najtrafniejszą odpowiedzią na pytanie, dlaczego w emisjach obligacji bierze udział zwykle nie więcej niż 1000 składających zapisy jest ta, że jest to inwestycja przeznaczona do ochrony kapitału, a nie jego budowania. Drobnych inwestorów przyciągają szalejące notowania Bitcoina, liczone w dziesiątkach i setkach procent stopy zwrotu z inwestycji w akcje i podobne okazje. Obligacje wciąż uchodzą za propozycje dla statecznych panów, na których kolejne pasma siwych włosów już dawno przestały robić wrażenie.

Oczywiście nie jest to prawdziwy obraz rynku obligacji, jest na nim miejsce i dla spekulantów. By nie szukać daleko, zapadające już w lutym obligacje GetBacku i marcowa seria Getin Noble Banku oferują ponad 7 proc. rentowności brutto tylko dlatego, że ich notowania spadły nieco poniżej nominału, a okres do wykupu jest bliski. Jednak wyższe rentowności stały się także udziałem papierów Bestu, Kruka, Echa i kilku innych emitentów. Jeśli na kilkumiesięcznych inwestycjach, które nie wyglądają na przesadnie ryzykowne można zarobić 4-6 proc., to trudno mówić, że na Catalyst nadal jest drogo. 

Więcej wiadomości o Orlen S.A.

Więcej wiadomości kategorii Komentarze