poniedziałek, 25 listopada 2024

Newsroom

Na Orlenie nie zarobisz

Emil Szweda, Obligacje.pl | 7 listopada 2013
Obniżenie marży w emisji nowej serii sprawia, że będzie ona tańsza od starszych serii na Catalyst, co wyklucza zyski ze sprzedaży papierów na debiucie.

Zapisy na obligacje serii C emitowane przez Orlen rozpoczęły się w środę. Ich oprocentowanie przewyższa WIBOR6M o 1,4 pkt proc. marży. Gdy w maju i czerwcu Orlen także prowadził publiczną emisję obligacji (serie A i B) oferował 1,5 pkt proc. marży ponad WIBOR6M. Co się zmieniło? M.in. poprawie uległ rating, który obligacjom nadała agencja Fitch. Wiosną nadała ona ocenę BBB-, w obecnej emisji jest to już A-. Dzięki temu zabiegowi Orlen mógł pozwolić sobie na obniżenie oferowanej marży.

Nie jest to jednak do końca korzystne dla inwestorów, którzy otrzymają po prostu niższe o 10 pkt bazowych oprocentowanie biorąc udział w nowej emisji. Inwestorzy mają obecnie wybór – kupić obligacje o wyższym oprocentowaniu na Catalyst czy o niższym w ramach emisji publicznej? Oczywiście papiery na Catalyst notowane są z pewną premią (100,5 proc.), aby rentowności wyrównać, a jeśli pamiętać o prowizji maklerskiej, którą trzeba zapłacić kupując obligacje na rynku wtórnym, to są one nawet wyraźnie droższe niż obligacje dostępne ramach emisji.

Jednak idąc tym tropem dalej, możemy zastanowić się po jakiej cenie notowane będą obligacje serii C na Catalyst (planowany debiut to 9 grudnia). Można przyjąć, że cena powinna być niższa o ok. 35 pkt bazowych niższa od notowanych obecnie serii, co dawałoby ok. 100,15 proc. To za mało, by myśleć o korzystnej sprzedaży obligacji serii C na Catalyst, jeśli uwzględnić prowizję maklerską (standardowo od 0,1 do 0,19 proc.). Tymczasem sprzedający obligacje serii B w dniu ich debiutu na Catalyst po cenie 100,6 proc. (taką cenę uzyskano pierwszego dnia notowań) mógł osiągnąć 15 proc. rentowności brutto.

Tym samym obligacje Orlenu nie mogą być traktowane jako inwestycja spekulacyjna i pozostaje je traktować jako inwestycje długoterminową. W tej roli spiszą się one lepiej niż lokaty bankowe (średnie oprocentowanie lokat półrocznych wynosi 2,65 proc.), bo przyniosą o 55 proc. wyższy dochód ich posiadaczom.

Warto jednak zdawać sobie sprawę, że gdyby Orlen oferował swoje obligacje na arenie międzynarodowej, prawdopodobnie musiałby zapłacić wyższy kupon. Jeśli porównamy je do obligacji węgierskiego koncernu paliwowego MOL nominowanych w euro, to okaże się, że mimo niższego ratingu (BBB-), to obligacje MOLa będą lepszą inwestycją. Ich obecna rentowność wynosi 4,15 proc. (oprocentowanie stałe 5,875 proc. notowane po 105,46 proc. na giełdzie we Franfurcie). Po zrównaniu warunków emisji (zabezpieczenie papierów MOL przed ryzykiem wzrostu EURIBOR oraz ryzyka walutowego), okaże się, że papiery MOLa można kupić z rentownością odpowiadającą stopie 5,45 proc. w złotych*. Jeśli uwzględnić różnice w ratingach, Orlen „powinien” oferować marżę w okolicach 2,0-2,1 pkt proc. by wyrównać warunki z tymi oferowanymi przez MOL.

Oczywiście trudno mieć pretensje do Orlenu, że korzysta z sytuacji (to cecha, którą już opisywałem – polskie firmy płacą za obligacje na krajowym podwórku mniej, niż gdyby oferowały je na arenie międzynarodowej), zwłaszcza, że kredyt bankowy pozyskałby zapewne taniej, a swoją emisją przyczynia się do rozwoju Catalyst i rynku obligacji korporacyjnych w Polsce.

* w obliczeniach pomógł mi Marcin Żółtaniecki, dyrektorowi działu tradingu z Raiffeisen Bank Polska, za co jestem mu ogromnie wdzięczny.

Więcej wiadomości o Orlen S.A.

Więcej wiadomości kategorii Komentarze