niedziela, 20 kwietnia 2025

Newsroom

Podsumowanie tygodnia: Inflacja pomaga stałym kuponom

Emil Szweda, Obligacje.pl | 13 czerwca 2014
21,4 proc. rentowności uzyskał inwestor, który kupił w kwietniu obligacje Orlenu o stałym oprocentowaniu i sprzedał je półtora miesiąca później.

Emisja Orlenu o stałym oprocentowaniu schodziła – w przeciwieństwie do papierów o zmiennym oprocentowaniu – opornie. Koncern musiał wydłużyć zapisy (planowano dwa tygodnie, ale skończyło się na jednym dodatkowym dniu). Część inwestorów sądziła bowiem, że stałe oprocentowanie w wysokości 5 proc. w przypadku papierów o sześcioletnim terminie spłaty łączy się ze zbyt dużym ryzykiem zmiany stopy procentowej.

Tymczasem ryzyko się zmaterializowało, ale zadziałało w drugą stronę niż szły obawy inwestorów. Stopa inflacji w maju spadła do 0,2 proc., przedstawiciele RPP przebąkują o możliwej obniżce stóp procentowych, ekonomiści straszą deflacją. Wszystko to są informacje korzystne dla posiadaczy obligacji o stałym oprocentowaniu. Kwietniowe papiery PKN są warte 102,5 proc., co – z uwzględnieniem kosztów prowizji maklerskiej – powoduje, że sprzedający uzyskują ponad 20 proc. rentowność brutto. Tak właśnie zarabia się na obligacjach o stałym oprocentowaniu. PKN jest jednak jednym z wyjątków, choć podobny wzrost cen obserwowany jest także w przypadku PCC Rokita, który na Catalyst wprowadził pięć serii ze stałym kuponem. Co ciekawe, podrożała nawet ta, której termin wykupu mija w październiku tego roku – kupujący może liczyć w tym przypadku 3,6 proc. brutto, a jeśli jest inwestorem detalicznym (bez prawa odliczeń podatkowych) to zaledwie 0,95 proc... W każdym razie papierów o stałym oprocentowaniu na Catalyst brakuje i choć ofert na rynku pierwotnym przybywa (vide uruchomiona emisja Biomaksu na 9,5 proc. w skali roku), to zwykle chodzi tu o małych emitentów, w przypadku których ryzyko emitenta przeważa nad ryzykiem stopy procentowej.

Wydarzeniem rynkowym była przecena obligacji e-Kancelarii zapoczątkowana odwieszeniem notowań po miesięcznej przerwie wywołanej opóźnieniem w publikacji raportu rocznego. Nie o samą zawartość raportu tu chodzi, ale raczej o powtórzone uwagi audytora (powtórzone, mimo jego zmiany w stosunku do audytora raportu za 2012 r.) o ryzyku płynącym z wykazywania przychodów pochodzących z przeksięgowania w górę wartości posiadanych wierzytelności. W tym samym czasie na rynek napłynęły też dwie niezależne od siebie analizy (sygnowane przez Obligacje.pl i StockWatch.pl, a więc niezależnych obserwatorów rynku i emitentów z Catalyst) zwracające uwagę na ten problem. A ponieważ inwestorzy zastanawiają się czy e-Kancelaria będzie potrafiła z taką samą jak dotąd łatwością przekonać inwestorów do refinansowania obligacji (pierwsza z serii zapada w październiku), ich zwątpienie było aż nadto widoczne na płytkim rynku, jakim jest Catalyst. Spółka ma dwie drogi do odbudowy zaufania – może pokazać lepsze wyniki finansowe w kolejnych kwartałach by udowodnić, że potrafi generować cash-flow z zakupionych pakietów wierzytelności lub… postarać się rating lub inną formę niezależnej oceny zewnętrznych ekspertów, którzy potwierdzą, że stosowana przez spółkę strategia i księgowość jest wolna od wad. Na razie zarząd odpowiedział inwestorom komunikatem bieżącym, ale wytykanie rynkowi, że jest w błędzie, rzadko sprawdza się na dłuższą metę. Na razie udało się tyle, że od czwartku ceny przestały spadać, a zaczęły lekko zwyżkować. Nadal jednak rentowność niektórych serii grubo przekracza 20 proc.

Więcej wiadomości kategorii Komentarze