sobota, 23 listopada 2024

Newsroom

Podsumowanie tygodnia: 10 proc. rentowności na papierach GNB

Emil Szweda, Obligacje.pl | 4 grudnia 2015
Kiedy obligacje szóstego co do wielkości banku w Polsce spadają jednego dnia o 10 pkt proc., można już mówić o nerwowości detalicznych inwestorów. Sporo przemawia za tym, że jest to rynkowa okazja.

Niektóre serie podporządkowanych obligacji GNB spadły poniżej 100 proc. już przed rokiem, inne na początku roku, gdy Narodowy Bank Szwajcarii upłynnił kurs franka, a w Polsce rozpoczęła się dyskusja nad możliwym przerzuceniem kosztów ryzyka walutowego z kredytobiorców na banki. Ale tamte spadki okazały się zaledwie wstępem. W piątek dwie z 28 notowanych na Catalyst podporządkowanych obligacji banku spadły o prawie 10 pkt proc., a jedna o 10,8 pkt proc. (w okolice 80 proc. nominału) – wszystkie trzy zapadają w 2020 r. Wolumen był w tym przypadku niski i sięgał kilku sztuk, ale czytelnie wskazuje na stan nerwów inwestorów, którzy dokonali transakcji. Co jednak bardziej symptomatyczne, na rynku brakuje chętnych do wykorzystania sytuacji i dokupienia obligacji banku, choć rentowność większości obligacji przekracza 9 proc., a dwóch serii nawet 10 proc., w tym najpłynniejszej - GNB0218 (pierwsza z publicznych emisji GNB).

Przyczyny słabości notowań banku są powszechnie znane, w piątek dołożyła się do nich wyprzedaż na giełdzie (akurat akcje GNB nie ucierpiały tym razem) i wyliczenia Bloomberga, który wskazał, że GNB mógłby stracić nawet 77 proc. przyszłorocznych zysków na podatku bankowym. Zamiast jednak skupiać się na zagrożeniach, omówmy raczej mocne strony banku, o których inwestorzy dziś zapomnieli. Przede wszystkim możemy uznać, że wyprzedaż obligacji banku z ostatnich tygodni ma związek z upadłością SK Banku, która przypomniała inwestorom detalicznym, że podporządkowane obligacje nie są w razie upadłości banku spłacane (tzn. są, ale w ostatniej kolejności, więc w praktyce wcale). Na związek przyczynowo-skutkowy wskazuje spora liczba transakcji o niewielkich wolumenach – z inwestycji wycofują się inwestorzy detaliczni, co jest zawsze ryzykiem oferowania obligacji drobnym inwestorom, którzy w sytuacji zagrożenia (prawdziwego lub nie) szybko podejmują decyzje o zakończeniu inwestycji. Równolegle obligacje senioralne nie tanieją i dotyczy to także serii GNB0320 oprocentowanej na 4 proc., którą bank uplasował wśród klientów indywidualnych (lecz zamożnych – klientów Noble Bank). Obawy inwestorów dotyczą więc tylko papierów podporządkowanych, a poziom dyskonta ich notowań (względem papierów senioralnych) wydaje się przesadzony. Inwestorzy instytucjonalni nie mają takich samych obaw jak inwestorzy detaliczni, albo – czego też nie możemy wykluczyć – nie mogą się nimi podzielić, ponieważ brakuje chętnych do odkupienia dużych pakietów. Brak chętnych do zbierania przecenionych obligacji może też świadczyć o rezerwie dużych inwestorów wobec papierów podporządkowanych GNB, choć i tu wypada zauważyć, że wolumen na najpłynniejszej serii sięgnął 438 sztuk, a łącznie w tym tygodniu 1231 (o nominale 1,231 mln zł) – ktoś więc te papiery zbiera.

Trzeba też pamiętać, że GNB różni się od SK Banku mniej więcej tym, czym różni się zdrowy ząb po uderzeniu w szczękę, od spróchniałego do cna. Bank w Wołominie bankrutuje – najprawdopodobniej - ze względu na ogromną skalę (w porównaniu do aktywów banku) wyłudzeń kredytów, co umożliwił słaby nadzór właścicielski. W przypadku GNB nie można mówić o słabym nadzorze. Po drugie GNB jest 20x większy niż był SK Bank. Na koniec września zebrał 56,5 mld PLN depozytów (przy 49,7 mld PLN kredytów). Ta kwota jest też pewną podpowiedzią – jej spłata przez BFG byłaby nie do udźwignięcia przez polski system bankowy, skoro już konieczność pokrycia depozytów SK Banku spowodowała tak duże kłopoty sektora. Należy więc uznać, że problemy GNB z osiąganiem odpowiednio wysokich zysków, są raczej problemem akcjonariuszy banku, niż obligatariuszy. Bank nie ma też problemów z płynnością, zwłaszcza po udanej sekurytyzacji wierzytelności leasingowych (1,2 mld zł) w listopadzie, a po doświadczeniach z 2007 r. można założyć, że polski banki są wyczulone na kwestie płynności. Ponadto KNF skierowała do konsultacji banków rekomendację P, która dotyczy właśnie zarządzania płynnością. Nawet SK Bank – dzięki pożyczce z NBP – nie upadł z powodu utraty płynności.

Reasumując – 10 proc. rentowności na obligacjach podporządkowanych GNB to zakład nie tyle o przyszłość samego banku, co raczej systemu bankowego w Polsce, który – wiele na to wskazuje – wart jest chyba większego zaufania.

Więcej wiadomości o Getin Noble Bank S.A.

Więcej wiadomości kategorii Komentarze