sobota, 23 listopada 2024

Newsroom

Podsumowanie tygodnia: Świadomość ryzyka zaczyna się od 400 tys. zł

Emil Szweda, Obligacje.pl | 27 października 2017
Tę rewolucyjną tezę podsunęła uczestnikom rynku Komisja Nadzoru Finansowego uzasadniając wydanie rekomendacji, w której zaleca bankom, by podporządkowane obligacje miały nominał przynajmniej 400 tys. zł.

Można pastwić się nad rekomendacją na wiele sposobów i zapytać np. jakie analizy utwierdziły pracowników w KNF w tym, że do kwoty 400 tys. zł indywidualni inwestorzy nie są świadomi ryzyka związanego z obligacjami podporządkowanymi, a powyżej tej kwoty tę świadomość zyskują. Oczywiście kwota ta nie pojawia się w rekomendacji całkiem przypadkowo – to nieomal 100 tys. EUR. Emisje publiczne bez zatwierdzania prospektu można przeprowadzać, o ile minimalna wartość złożonego zapisu nie jest niższa od równowartości 100 tys. EUR, co w domyśle oznacza, że propozycje nabycia trafią tylko do tzw. inwestorów kwalifikowanych, czyli profesjonalnych uczestników rynku i zapewne taka była logika ustanowienia akurat takiego limitu.

Nie to jest jednak istotą kontrowersji. O ile można zgłaszać zastrzeżenia dotyczące ryzyka pod adresem banków oferujących obligacje podporządkowane (część z nich prowadzi programy naprawcze), to przecież nie są one inne względem emitentów, którzy przeprowadzili emisje obligacji zwykłych, a nawet zabezpieczonych, a środków inwestorom nie zwróciły. Były w tym gronie i emisje publiczne (memorandowe), a nawet jedna, której prospekt KNF zatwierdziła (Gant). Czy tu także potrzebna jest urzędnicza wykładnia tego, czy inwestorzy obejmujący te papiery rozumieli ryzyko, które się z inwestycją w obligacje zabezpieczone wiąże? Czy wkrótce inne emisje obligacji także zostaną „zakazane”, a raczej skazane na poszukiwanie profesjonalnych, zaznajomionych z ryzykiem inwestorów?

Nawet jeśli w czyichś głowach tli się taka myśl, trzeba zadać pytanie – co w zamian? Inwestorzy, którzy nie kupią obligacji podporządkowanych banków kupią inne aktywa, może mniej, a może bardziej od nich ryzykowne. Być może decyzja KNF okaże się praźródłem finansowych dramatów, a nie – jak może się wydawać jej autorom – tarczą ustawioną przed niczego nie świadomymi Kowalskimi. Dla nich lepsze będą obligacje podporządkowane banku nadzorowanego przez KNF, niż obligacje zabezpieczone firmy z niskimi kapitałami i zadłużoną pod korek. Ale to już nie problem Komisji, bo to nie ona te firmy nadzoruje. Ten obowiązek spada na barki „Kowalskich”, tych samych, którym teraz odmówiono prawa zakupu papierów bankowych.

Jeśli idzie o to, że obligacjom podporządkowanym bliżej do akcji niż „bezpieczeństwa” kojarzonego z obligacjami, to przecież jest to spór leksykalny, nie wynikający w żaden sposób z działania banków czy inwestorów. Czy gdyby obligacje podporządkowanymi nazwać „papierami wartościowymi z prawem do regularnej wypłaty odsetek i określonym terminie wykupu, które mogą zostać umorzone w specyficznych warunkach” stałyby się przez to mniej ryzykowne? Uważam, że KNF poszła na skróty. Łatwiej ograniczyć dostęp do obligacji podporządkowanych banków drobnym inwestorom, niż wymóc na  nich zapoznanie się z czynnikami ryzyka opisanymi wszak w każdym prospekcie, czy nawet dołączać je do formularza zapisu. 

Czy ktoś sobie tego życzy, czy nie, obligacje korporacyjne nadal sprzedają się dobrze. MCI.PrivateVentures pozyskał pełną pulę 40 mln zł z drugiej emisji publicznej. Kolejny program uruchomi wkrótce Best.

Więcej wiadomości kategorii Komentarze