sobota, 10 maja 2025

Newsroom

Inny świat

Emil Szweda, Obligacje.pl | 1 czerwca 2012
Jedną z zalet inwestowania w obligacje korporacyjne na Catalyst jest absolutna odporność ich cen na światowe zawirowania. Piątkowa sesja tę zaletę uwypukla.

   W piątek po południu na głównych stronach czołowych portali informacyjnych można znaleźć wzbudzające co najmniej niepokój doniesienia o fatalnej kondycji hiszpańskich banków, o gwałtownej przecenie na giełdach i rządowej (przeprowadzonej za pośrednictwem BGK) interwencji w celu ustabilizowania kursu złotego, którego kurs wobec euro jest najniższy od połowy stycznia, a wobec dolara... od trzech lat. W tej atmosferze niepokoju obaw i medialnej wrzawy, rynek Catalyst jest jakby przez nikogo niezauważany, ale też wpływ ogólnoświatowego napięcia na notowania krajowych obligacji korporacyjnych trudno odnotować.

   W piątek na 192 notowanych obligacji spadły ceny trzynastu serii, przy czym w większości tych przypadków spadek ceny miał miejsce przy skromnym wolumenie, w wyniku przeprowadzenia pojedynczej transakcji. Nie wynikał więc z obaw o losy strefy euro i światowego PKB, ale raczej z płytkości rynku, na którym wymiana kilku obligacji może wywołać przesunięcie ceny o kilka dziesiątych procenta. 

   Senna atmosfera na Catalyst wynika z pewności cen, po jakich obligacje zostaną wykupione. Przy obecnym poziomie wzrostu gospodarczego - mimo ewidentnego hamowania gospodarki - nie ma zagrożenia masowych bankructw, a tylko ono mogłoby zbiorowo wpłynąć na wyceny obligacji w znaczącym stopniu. Mówiąc inaczej - nawet jeśli emitenci stracą w wyniku obecnych zawirowań znaczną część swojego biznesu, nadal będą w stanie obsługiwać zadłużenie. I nawet jeśli ich zyski spadną do zera, dla obligatariuszy może się to okazać zupełnie bez znaczenia (w przeciwieństwie do akcjonariuszy). 

   Z piątkowych transacji na Catalyst moją uwagę zwrócił spadek wyceny obligacji GPW do 100,63 proc. Incydentalna wartość transakcji nie ma w tym wypadku większego znaczenia - chodzi o papier, który w lutym i marcu należał do najpłynniejszych na Catalyst, a dziś nie ma na niego popytu mimo ceny najniższej od dwóch miesięcy. Po części spadek cen ma charakter "podatkowy" - już za miesiąc Giełda zapłaci pierwsze odsetki od obligacji, zatem obecni nabywcy ryzykują zapłatę podatku i zmniejszenie i tak skromnej rentowności. Jednak z drugiej strony niższa wycena obligacji GPW nie powinna być zaskoczeniem, ponieważ są to najniżej oprocentowane obligacje o zmiennym kuponie (marża wynosi 117 pkt bazowych ponad WIBOR6M), które są na Catalyst notowane (wyłączając BGK).

   Z kolei nieco zaskakujący jest spadek notowań obligacji Sco-Paku poniżej ceny nominalnej (do 99,5 proc.), ponieważ obligacje zabezpieczone są hipoteką, a wypracowywany zysk operacyjny - mimo narzekań spółki na warunki zewnętrzne - wystarcza do obsługi zobowiązań finansowych. Być może część inwestorów obawia się, że przewaga zobowiązań krótkoterminowych nad aktywami obrotowymi może okazać się niebezpieczna przy dalszym spadku cen produktów spółki i wobec perspektywy konieczności wykupienia obligacji za 13 i 14 miesięcy.

   Ale generalna konkluzja pozostaje niezmienna - Catalyst jest rynkiem jakby z innego świata, prawdziwie spokojną wyspą na wzburzonym oceanie. To określenie jest wprawdzie tak wyświechtane, że aż niesmaczne, ale pasuje do opisu sytuacji jak ulał. 

Więcej wiadomości kategorii Komentarze