piątek, 03 maja 2024

Newsroom

Catalyst podpowiada, czego spodziewać się po nowych emisjach

Emil Szweda dla Gazety Giełdy Parkiet | 04 marca 2016
Kłopot z rynkiem wtórnym polega na tym, że nie jest on dostatecznie płynny, przez co niektórzy powątpiewają w rzetelność wycen, które dyktuje.

Tekst ukazał się w Gazecie Giełdy Parkiet 22 lutego. Opublikowano za zgodą redakcji. Wszelkie prawa zastrzeżone. 

Szesnaście z siedemnastu publicznych emisji obligacji skierowanych do detalicznych inwestorów, które zostały przeprowadzone w 2015 r. jest już notowanych na Catalyst (brakuje grudniowej emisji GNB; w zestawieniu obok nie uwzględniono tez sierpniowej emisji Capital Parku – jej wartość to mniej niż 2 mln zł). Za wyjątkiem Capital Parku, wszyscy ubiegłoroczni emitenci mają wciąż ważne, lub już odnowione programy publicznych emisji obligacji, które ponownie chcą skierować do detalicznych inwestorów. Warto więc przyjrzeć się jak rynek ocenia ubiegłoroczne emisje, by na tej podstawie ocenić, co mogą zaproponować emitenci w 2016 r.

Zagranie w stylu Best

Między innymi kierując się rentownościami starszych serii, Best podniósł marżę w emisji lutowej o 50 pkt bazowych (do 3,8 pkt proc. ponad WIBOR3M) względem oferty złożonej inwestorom detalicznym przed rokiem. Przed ujawnieniem warunków emisji, pierwsza seria z publicznego programu, którą Best uplasował prawie dwa lata temu, notowana była z rzeczywistą marżą powyżej 4 pkt proc. Dwie serie uplasowane wśród inwestorów instytucjonalnych trzymały się tuż poniżej nominałów, ale jak wiadomo inwestorzy instytucjonalni mają dużą dyscyplinę i nie sprzedają obligacji poniżej ceny nabycia, jeśli kupili je do długoterminowych portfeli.

Wyższa marża przyciągnęła inwestorów skutecznie, w lutym Best mógł zamykać emisję wartą 40 mln zł już pierwszego dnia przyjmowania zapisów. Po sukcesie emisji wzrosły też rentowności obligacji Bestu na rynku wtórnym (inwestorzy zakładają, że w kolejnej ofercie Best może obniżyć marżę, dlatego ceny na rynku wtórnym rosną), niemniej nierównomiernie. Inwestorzy, którzy kupili obligacje Best przed rokiem nie mogą być w pełni zadowoleni, bo dziś mogliby je kupić wyraźnie taniej, a tym samym uzyskać wyższą, sięgającą 3,9 pkt proc. realną marżę.

Niemniej, to dzięki sukcesowi ostatniej emisji Best może w kolejnej zaproponować niższe oprocentowanie konsumując niejako wcześniejszy sukces. Być może gdyby od razu zaoferował np. 3,5 pkt proc. marży, a emisję trzeba byłoby dopychać kolanem, na kolejną ofertę wcale by się nie zdecydował.

Cena wyciśniętej cytryny

Okazuje się bowiem, że uzyskanie niskich kosztów odsetkowych nie zawsze jest sukcesem wartym świętowania. Zbytnie przykręcenie marży może w kolejnych emisjach odbić się czkawką, ponieważ obserwując wyceny na rynku wtórnym, inwestorzy detaliczni mogą nie być zainteresowani kolejnymi emisjami lub mogą zażądać znacznie wyższej marży. Dobrze widać to na przykładzie Polnordu, który w emisji publicznej przeprowadzonej w czerwcu ub.r. zaoferował 3,5 pkt proc. marży ponad WIBOR, choć jeszcze pół roku wcześniej w prywatnej emisji proponował ponad 4 pkt proc. plus zabezpieczenie hipoteczne (warte zwykle 0,5-1,0 pkt proc. marży). O ile na rynku wtórnym obligacje starszych serii trzymają się nominału, o tyle emisja publiczna wyceniana jest zwykle w okolicach 98 proc., czasem uda się ją kupić po 97 proc. nominału, co obecnie oznacza 1,2 pkt proc. dodatkowej realnej marży. W tych warunkach Polnordowi byłoby trudno uplasować nową emisję z marżą 3,5 pkt proc., zapewne podbicie oferty powyżej 4 pkt proc. pozwoliłoby myśleć o zgromadzeniu popytu.

Co więcej, o zbyt nisko ustalonym oprocentowaniu mogą też pamiętać sami inwestorzy. Oczywiście większość z nich to pragmatycy i nie obrażają się na rynek, ale trzeba pamiętać, że wszyscy stale się go uczą. Oferujący, który raz czy dwa uplasował papiery ze zbyt niskim kuponem, może być traktowany z rezerwą, jeśli zapragnie wprowadzić na rynek kolejnego emitenta.

Daj zarobić

Zdecydowanie lepiej budować renomę na ofertach, które okazały się nawet nieco zbyt szczodre. PCC Rokita pierwsze publiczne obligacje plasował z 9-proc. kuponem i dwuletnim tenorem. W ciągu czterech lat wszystkie jego emisje kończyły się nadsubskrypcją, sięgającą niekiedy 80 proc. Ostatnią spółka uplasowała z 5-proc. kuponem płatnym przez pięć lat, a rynek i tak wycenia papier z premią (po 101,9 proc.) dając Rokicie możliwość obniżenia oprocentowania w kolejnej ofercie.

To samo można powiedzieć o papierach Kruka. Nawet seria plasowana zaledwie trzy miesiące temu z historycznie niską marżą (po raz pierwszy Kruk zszedł poniżej 3,0 pkt proc.) wyceniana jest z widoczną premią wobec nominału.

Oczywiście największą sztuką jest takie skonstruowanie oferty, w której emitent nie ma wrażenia, że przepłaca za dług, a inwestorzy nie denerwują się, że mogli zarobić więcej. Trafienie w punkt wymaga jednak po pierwsze obecności na Catalyst – a więc i doświadczenia – po drugie stałego monitorowania sygnałów płynących z rynku i wysyłania własnych (komunikacji). Nie jest to wbrew pozorom sprawa trywialna.

Notowania obligacji z publicznych emisji 2015 r.
Emitent Kod notowań Oprocentowanie Wycena rynkowa Realna marża
Best BST0319 WIBOR3M + 3,3 pkt proc. 98 3,9
BST0320 WIBOR3M + 3,5 pkt proc. 99,8 3,5
BST0820 WIBOR3M + 3,6 pkt proc. 99,9 3,4
Capital Park CAP0318 WIBOR3M + 4,3 pkt proc. 98 5,2
CAP0618 WIBOR3M + 4,3 pkt proc. 99 4,6
Getin Noble Bank GNO3020 4 99,75 4
Murapol MUR0418 WIBOR3M + 4,6 pkt proc. 99 5
MUR1018 WIBOR3M + 4,6 pkt proc. 99,5 4,7
Ghelamco Invest GHI0619 WIBOR6M + 4,0 pkt proc. 100,47 3,8
GHC0619 WIBOR6M + 4,0 pkt proc. 100,2 3,9
GHE1119 WIBOR6M + 4,0 pkt proc. 99,5 4,1
Kruk KRU0620 4,5 101 4,2
KRU1120 WIBORM + 2,9 pkt proc. 101,89 2,5
PCC Rokita PCR0620 5 101,89 4,5
Polnord PND0618 WIBOR3M + 3,5 pkt proc. 96,97 4,7

Źródło: Obligacje.pl; gpwcatalyst.pl; notowania i obliczenia z 18.02. godz: 12:00.

Wyceny| Zbyt duże dyskonto ogranicza możliwości refinansowania

Notowania na rynku wtórnym mogą nie tylko pomóc emitentom w ustaleniu warunków nowej emisji. W niekorzystnych warunkach mogą one uniemożliwić jej przeprowadzenie, a w skrajnych przypadkach doprowadzić do defaultu. Wszystko zależy od konkretnego przypadku i celnego plasowania obligacji wśród inwestorów, którzy nie poddają się emocjom (jeśli są tacy).

Weźmy obligacje Getin Noble Banku – podporządkowane papiery o najbliższym terminie wykupu notowane są po 88,1 proc. Aby przedstawić porównywalną do rynku wtórnego ofertę, w nowej emisji GNB powinien zaproponować 9,6 pkt proc. marży ponad WIBOR6M dorzucając jeszcze po 20 bps za każdy rok różnicy w terminie wykupu. Oczywiście taka oferta ze strony banku jest niemożliwa. GNB broni się niczym Deutsche Bank udowadniając, że płynności mu nie brakuje. Dotąd skupił i umorzył obligacje za 17 mln z w przypadku serii senioralnej GNB0320, uplasowanej wśród zamożnych klientów banku przed rokiem. Dzięki temu, bank zapewne mógłby uplasować obligacje zwykłe po przedstawieniu wyników rocznych – inwestorzy mają mniej powodów, by obawiać się ryzyka z nimi związanymi, skoro bank bez problemu skupił już 35 proc. jednej z takich serii, ewidentnie odpowiadając na życzenie klientów, którzy wcześniej obejmowali papiery.

Nie zawsze jest to jednak możliwe. Czasem inwestorzy – zwłaszcza detaliczni – sprzedają obligacje na rynku wtórnym obawiając się, że nie zostaną one wykupione w terminie. Jeśli notowania na kilka tygodni czy miesięcy przed terminem wykupu odstają od nominału o kilka procent (lub więcej) rentowności często robią się dwucyfrowe, a inwestorzy modlą się o terminowy wykup. Zwykle nie chcą w takich warunkach słyszeć o udziale w emisji refinansującej i jeśli emitent nie ma odłożonych środków, albo linii kredytowej, z której mógłby skorzystać, może odczuć na własnej skórze czym jest efekt samospełniającej się przepowiedni (jaką są notowania obligacji poniżej nominału, oznaczają one wszak wyższe ryzyko bankructwa ich emitenta).

Dlatego samo uplasowanie obligacji jest dopiero pierwszym elementem udanej strategii pozyskiwania długu na rynku kapitałowym, zwłaszcza jeśli pozyskuje się środki inwestorów detalicznych. Niczego nie ujmując ich wiedzy i umiejętności podejmowania decyzji – inaczej reaguje się na zagrożenie, gdy w grę wchodzą własne pieniądze, a inaczej gdy są to zarządzane środki w imieniu anonimowej masy klientów. To emitent musi dbać o to, by nie dać inwestorom powodów do zaniepokojenia. Kluczową rolę odgrywa komunikacja z rynkiem, która mocno szwankuje zwłaszcza wśród spółek, które mają kłopoty z generowaniem gotówki. Obrażanie się na inwestorów, którzy domagają się wyjaśnień to najlepszy sposób na podsycanie podejrzliwości. Komunikacyjna cisza ze strony władz spółki prawie zawsze poprzedza burzę spekulacji zakończoną brakiem wypłaty środków.

Pewną formą obrony jest skup obligacji z rynku i podniesienie ich notowań, co może przekonać inwestorów, że spółka ma pomysł na refinansowanie obligacji, zaś sprzedawanie ich poniżej nominału jest po prostu błędem. I tu trzeba jednak uważać, bo w przeszłości zdarzało się, że deklaracje skupu obligacji okazywały się kolejną niespełnioną obietnicą.

Więcej wiadomości kategorii Emisje